- Szybko bym stracił wszystkie włosy, gdybyśmy mieli grać takie mecze... Dla kibiców było to jednak przednie widowisko. Cały czas coś się działo, ale za dużo było błędów indywidualnych. Zwycięzców się jednak nie sądzi, wygraliśmy i to jest najważniejsze - przekonuje trener Rotuza, Jakub Kubica. 

 

Takiego stanu rzeczy nikt się nie spodziewał. Sędzia podyktował rzut karny już w 9... sekundzie. Marcin Herman faulował Bartłomieja Ferugę, a z 11. metrów celnie przymierzył Jakub Mencnarowski. Odpowiedź Pasjonata nadeszła jednak po kwadransie gry. Dawid Kupczak dobrze wyłuskał piłkę spod nóg defensora Rotuza i ulokował piłkę w siatce. Jeszcze więcej emocji było w końcówce pierwszej połowy. Ponownie bronowianie mieli karnego, tym razem Szymon Tomala faulował B. Ferugę. Z "wapna" znów nie pomylił się Mencnarowski. W 45. minucie na 2:2 trafił jednak Wojciech Sadlok... wykorzystując "11" po faulu na Adrianie Heroku. Koniec emocji? Absolutnie nie. W doliczonym czasie Rafał Adamczyk skorzystał na błędzie defensywy Pasjonata i tym samym Rotuz prowadził do przerwy. 

 

Dankowiczanie świetnie rozpoczęli drugą połowę. W 46. minucie Michał Sewera zrobił pożytek z dogrania od Jakuba Zauchy i po raz wtóry mieliśmy remis. Sewera raz jeszcze wpakował piłkę do bramki w 50. minucie, tyle, że... swojej. Odpowiedź Pasjonata przyszła w 53. minucie, gdy Sadlok głową skierował piłkę do siatki. 

 

I na tym skończyła się wymiana ciosów, niczym w bokserskim ringu. Później już strzelali tylko piłkarze Rotuza o nazwisku Feruga. W 71. minucie B. Feruga spuentował prostopadłe dogranie od Adamczyka, a wynik meczu ustalił Daniel Feruga, który strzałem zza "16" nie dał szans bramkarzowi Pasjonata na skuteczną interwencję.