Doceniam fakt pokonania Mistrzów Polski i zajmowanego przez Podbeskidzie czwartego miejsca w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Nawet przy świadomości, że w „przed-reprezentacyjnej” ligowej kolejce Legia Warszawa przyjechała do Bielska-Białej, jakby za karę. Zespół, który właśnie awansował do fazy grupowej Ligi Europy, nie miał specjalnej chęci mobilizować się przed trzema tysiącami kibiców i na tak mało – dla niego – prestiżowego rywala.

iwanow_big Słowa uznania należą się działowi marketingu TSP za ubranie fanów w koszulki w trzech kolorach i efektowną oprawę. Wyglądało to naprawdę europejsko i „zawodowo”. Szkoda, że nie można tego powiedzieć o podejściu do meczu piłkarzy Henninga Berga. Ale jak tu się dziwić, skoro kilka dni później okazało się, że stołeczny zespół dostał cztery dni wolnego. Bo jest przemęczony! A Tomasz Jodłowiec z tego właśnie powodu nie pojechał na kadrę! Norweski menedżer chciał nawet przełożyć mecz Pucharu Polski z pierwszoligową Miedzią w Legnicy, zaplanowany na 24 września! Na 18 grudnia! Żeby mieć więcej czasu między meczami Ligi Europy. Super. Wymagamy już dużej regeneracji na początku września. To niepoważne.

Ale wracamy na nasze podbeskidzkie podwórko. Przez przeciągającą się kontuzję Dariusz Pietrasiaka klub pozyskał Pavola Stano. Inteligentnego, wszechstronnego i dobrego piłkarza, ale mającego już 37 lat. Doraźnie można to zrozumieć. Ale jaka jest dalsza perspektywa? Przecież nie o to chodzi, że jak ktoś z powodów zdrowotnych wypada od razu należy kontraktować kogoś nowego. Przecież na miejscu jest Adam Deja (zagrał już sporo meczów na stoperze i widziano w nim kogoś na miarę byłego reprezentanta Polski Piotra Soczyńskiego), jest Damian Byrtek (aktualnie kontuzjowany), czy nawet Szymon Jarosz. A do niedawna i o dziwo bardzo krótko był inny środkowy obrońca Rafał Grzelak. Wzięto chłopa z Dolcanu, by za chwilę w to samo miejsce go wypożyczyć. Paranoja. Ale wiadomo, że trudniej ukształtować jakiegoś piłkarza, niż wziąć do zespołu już gotowego. Tylko, że nie na tym polega rola sztabu szkoleniowego. Trenerzy – jak sama nazwa wskazuje – mają trenować, a nie zajmować się transferami.

Stano to dobry piłkarz i pewnie sobie poradzi, choć pierwszy mecz zagrał na świeżości i chcę go zobaczyć po kilkunastu dniach normalnego reżimu treningowego. Niepokoi mnie jednak to, że za chwilę pod Klimczokiem będzie więcej ludzi z Korony niż… w samych Kielcach. Do ruchu ze Świętokrzyskiego na południe kraju szykuje się jeszcze co najmniej jeden obecny „Scyzoryk”. I to też nie najmłodszy. A przecież w Beskidach „modniejsze” są ciupagi. Mam nadzieję, ze dożyję czasów, że klub wychowa i wypromuje jakiegoś swojego piłkarza. I za dobre pieniądze sprzeda.