Wisła Strumień: bez większych szans
To nie przypadek, że piłkarze strumieńskiej Wisły powracają w szeregi a-klasowe. Miniony sezon był bardzo słaby w ich wykonaniu.
Już start sezonu pokazał, że dla Wisły Strumień nadchodzą trudne miesiące. Z sześciu rozegranych meczów do obowiązkowej pauzy zespół ze Strumienia wygrał tylko jedno, z niemałymi kłopotami pokonując najsłabszą w stawce Zaporę Wapienica. Fatalny początek sprawił, że reprezentantowi skoczowskiego podokręgu grało się coraz trudniej. Drużynę przejął Bogusław Skęczek, ale i to wiele nie zmieniło. Praktycznie już na półmetku rywalizacji w „okręgówce” Wisłę uznawano za przyszłego uczestnika rozgrywek A-klasy. Te rokowania, niestety dla strumienian, szybko potwierdziły się. Wiśle nie można odmówić zaangażowania, bo w wielu meczach outsider toczył zacięte boje z wyżej notowanymi ekipami. Sytuacja kadrowa była jednak wiosną na tyle trudna, że w grze co trzy dni drużyna ze Strumienia nie odnajdywała się najlepiej. I to opinia, jak najbardziej delikatna. Czerwiec w wykonaniu Wisły to m.in. kilka spektakularnych klęsk – 0:8 z Wilamowiczanką, 0:6 z GKS-em Radziechowy czy 0:5 z Pasjonatem Dankowice. Wszystko mówią właściwie w kontekście minionego sezonu liczby. 110 straconych goli przy zaledwie 4 wygranych spotkaniach, a łącznie siedmiu z jakąkolwiek zdobyczą.
O komentarz do sezonu 2012/2013 poprosiliśmy byłego już szkoleniowca Wisły Strumień, Bogusława Skęczka.
Ocena własnego zespołu... – Cóż mogę powiedzieć. Mieliśmy zakończenie sezonu turniejem o Puchar Burmistrza i była to okazja, by usiąść, porozmawiać z zawodnikami. Było trochę napięcia... Jak powiedziałem wcześniej – nie do końca wykonaliśmy nasz plan. Po meczu z Błyskawicą Drogomyśl mówiłem, że jeśli nie będzie na zajęciach odpowiedniej frekwencji, to zespołu nie zbudujemy. Zawodnicy przyznali mi rację, ale degradacja stała się faktem. To podejście, mentalność musi się zmienić. Od kiedy przejąłem zespół to zaczął on grać trochę lepiej i były mecze z „wyższej półki”, jak przeciwko Spójni Landek, Cukrownikowi Chybie czy Spójni Landek. Mogło być więcej wygranych meczów, ale kadrowo było zdecydowanie zbyt słabo.
Co zapamiętamy z tego sezonu... – Bardzo ciekawy mecz z mistrzem ligi, który miał ogromne problemy z zespołem już zdegradowanym. Zapamiętam także ostatni mecz z Cukrownikiem. Derby, świetna frekwencja i atmosfera. Było to miłe zaskoczenie na koniec sezonu.
Największe pozytywne zaskoczenie... – Największa sensacja to zespół z Porąbki, który utrzymał się dlatego, że wzniósł się na wyżyny swoich możliwości. Wspomnę jeszcze także w tym miejscu o Darku Potrząsaju, zawodniku naszej drużyny. Dla mnie to wzór. W każdym meczu dawał z siebie wszystko i grał na wysokim poziomie. Spójni Landek, która awansowała do IV ligi życzę sukcesów, ale to już nie będzie taka sama gra, jak w „okręgówce”.
Największe rozczarowanie – Myślałem, że Kuźnia Ustroń dźwignie się po spotkaniu z nami. Tak się nie stało. Natomiast „koszula najbliższa ciału” to LKS Bestwina. Spodziewałem się więcej po tej drużynie. Zimą odeszło trzech, czterech piłkarzy skuszonych pieniędzmi w innym klubie. Ubytków nie udało się uzupełnić.
Opinia eksperta (Piotr Tymiński, były szkoleniowiec beskidzkich klubów): Wisła od początku nie mogła dostać się na bezpieczne tory, plątając się po dolnej strefie tabeli. Tylko czasem piłkarze ze Strumienia nawiązywali walkę z rywalami i punktowali. To niewielkie pocieszenie. Spadek można było przewidywać bardzo szybko i w istocie tak się stało na finiszu.
Wisła Strumień, 16. miejsce – 15 punktów, bilans bramkowy 35:110 – 4 zwycięstwa, 3 remisy, 25 porażek.