SportoweBeskidy.pl: Miniony sezon był dla ciebie udany. 21 bramek chyba cię ukontentuje?
Maksymilian Wojtasik:
Jak najbardziej. Był to sezon w którym strzeliłem najwięcej goli w swojej karierze. Przed rokiem miałem 12, teraz 21. Mam nadzieję, że forma będzie rosnąć ciągle w górę. 
 
Tym większe zaskoczenie, że po takim sezonie zdecydowałeś się przejść do beniaminka IV ligi, a nie gdzieś wyżej. 
M.W.:
Nie ukrywam, że miałem kilka ofert z klubów III-ligowych, ale nie było mi do nich "po drodze". Najbardziej satysfakcjonującą propozycję otrzymałem z Kuźni i zdecydowałem się. Jest to klub w których się wychowałem. Bardzo się cieszyłem z jego awansu. 
 
A czym głównie kierowałeś się przechodząc do Kuźni? Bo chyba nie sentymentami?
M.W.:
Widzę jak rozwija się ten klub. Wiem, że on pójdzie ciągle w górę. Są tu bardzo fajni ludzie z ambicjami. Wkrótce powstanie nowy stadion. Baza treningowa wydaje się być najlepszą w okolicy i jedną z najlepszych w IV lidze. Jestem przekonany, że Kuźnia będzie się piąć w górę. A za dwa-trzy lata powalczymy o najwyższe cele. Już w czerwcu zarząd i trener przedstawili mi wizję rozwoju klubu, która bardzo mi się spodobała. Miałem też możliwość dołączenia do zespołu wcześniej, ale nie chciałem grać w "okręgówce".
 
Nie obawiasz się rywalizacji z braćmi Sikorami, Łukaszem Błasiakiem czy Michałem Pietraczykiem?
M.W.:
Nie obawiam się, ponieważ trener Mateusz Żebrowski widzi mnie nie w ataku, a na skrzydle. Odpowiada mi ta pozycja. Już w Drzewiarzu rozegrałem kilka spotkań na boku pomocy i myślę, że dobrze mi to wychodziło. Poza tym jestem zawodnikiem, który nie boi się rywalizacji. Wręcz przeciwnie. 
 
Chodzą słuchy, że z Drzewiarzem pożegnałeś się w nie najlepszych stosunkach. Ile w tym prawdy?
M.W.:
Nie ukrywam, że dużo w tym prawdy. Klub po zakończeniu sezonu nie odbył ze mną konkretnych rozmów. Dziwne to tym bardziej, że byłem najlepszym strzelcem zespołu, a nikt nie starał się mnie szczególnie zatrzymać. Niestety, ale działacze w Jasienicy nie przejawiają większych ambicji. Wszyscy myśleli, że będę grał tam wiecznie i strzelał gole, a nic nie będę dostawał w zamian. 

Okresu w Jasienicy nie będziesz więc miło wspominał?
M.W.:
Tego nie powiem. W Drzewiarzu spędziłem dwa bardzo fajne lata. Przede wszystkim z trenerem Wojciechem Jaroszem bardzo dobrze mi się współpracowało, to dobry fachowiec. Atmosfera w szatni także była fajna. Niesmak pozostawia jedynie rozstanie. 
 
Jakie są twoje plany na ten sezon? A jakie są Kuźni?
M.W.:
Jeżeli chodzi o mnie to bardzo chciałbym utrzymać formę z poprzedniego sezonu, a może i być jeszcze lepszym. Poza tym oczywiście życzę sobie, aby zdrowie dopisywało, bo to najważniejsze. Chcę pomóc Kuźni zająć, jak najwyższe miejsce w lidze. Jesteśmy beniaminkiem, większość zawodników długo albo w ogóle nie grało na tym poziomie rozgrywkowym. Wiem jednak, że sobie poradzimy i pójdziemy cały czas do przodu.