
Worek z bramkami powinien być obfity...
GKS Radziechowy-Wieprz udał się do Pszczyny, gdzie rozegrał mecz towarzyski z miejscową Iskrą. Sparing odbył się w nietypowych warunkach.
A mowa tu o boisku, które można by określić „większym orlikiem”, a także o mocnym wietrze, który towarzyszył zmaganiom obu drużyn. - Boisko było jednakowe dla obu stron, a wiatr sprawiał, że piłka wyczyniała cuda w powietrzu. Ten sparing nie był dla nas spełnieniem marzeń, traktujemy go jako dodatkową jednostkę treningową. Nie mogliśmy zrealizować założeń, które nakreśliliśmy sobie przed meczem - powiedział Seweryn Kosiec, szkoleniowiec GKS-u.
Spotkanie stało pod znakiem nieskuteczności zarówno Iskry, jak i wicelidera żywiecko-skoczowskiej „okręgówki”. Drużyny stwarzały sobie dogodne, a nawet 100-procentowe okazje. Mowa tu o szansach Kacpra Mariana, który 2-krotnie nie zdołał wpisać się na listę strzelców. Także gospodarze zagrażali bramce Adriana Rodaka, ale w obliczu niecelnych strzałów zawodników Iskry, bramkarz zachował czyste konto w pierwszej połowie.
W drugiej, a dokładnie w ostatnich jej minutach, padła bramka decydująca o wyniku meczu. Zanim do tego doszło „Fiodory” stwarzały sytuację za sytuacją, ale niestety pokutowała wspomniana już wcześniej skuteczność, a dokładniej jej brak. - Stworzyliśmy sobie masę okazji, szczególnie w drugiej połowie worek z bramkami powinien się otworzyć. Wydaje mi się, że chcieliśmy grać zbyt koronkowo, wejść z piłką do bramki. Musimy uzmysłowić sobie, że niekiedy lepszą drogą do zdobycia bramki jest bezpośredni strzał niż próbowanie za wszelką cenę, by dograć koledze z zespołu do tzw. pustaka - analizował Kosiec.
Na wyróżnienie spośród okazji bramkowych stworzonych przez GKS w drugiej połowie zasługują przede wszystkim okazja Patryka Kłyszyńskiego, który przeniósł futbolówkę nad bramką gospodarzy gdy strzelał z 8. metra, czy też pozycja sam na sam Jakuba Pieterwasa, kiedy to golkiper Iskry skutecznie skrócił kąt, a piłka po strzale młodego zawodnika minęła bramkę. Również drużyna z Pszczyny miała swoją okazję, ale znakomitą interwencją w 88. minucie popisał się Rodak. Bramkarz GKS-u nie mógł zrobić nic chwilę później, gdy zawodnik MKS-u pokonał go strzałem bezpośrednio z rzutu rożnego.
- Nie zasługiwaliśmy na porażkę w tym spotkaniu. Zagraliśmy jednak z bardzo dobrym, wymagającym, wybieganym i poukładanym przeciwnikiem. Gra z takim rywalem to sama przyjemność - podsumował mecz szkoleniowiec GKS-u.