Broniący się przed spadkiem katowicki AZS po zeszłotygodniowym remisie z faworyzowaną Pogonią Szczecin do Bielska-Białej przyjechał z nadzieją na sprawienie kolejnej niespodzianki. rekord-bielsko-biala Zawodnicy Rekord do meczu przystąpili podwójnie zmobilizowany. W ostatniej kolejce również stracili cenne – w kontekście walki o mistrzostwo punkty. Ponadto przed pojedynkiem z AZS-em reprezentującym Uniwersytet Śląski wiedzieli, że wicelider ze Szczecina po raz drugi  z rzędu się potknął. Przegrał w Gdańsku.

Inicjatywa w pierwszych minutach należała dość niespodziewanie do „akademików”. W 4. minucie przełożyła się ona na bramkę otwierającą wynik. Piłka zagrana przez Jędrzeja Jasińskiego odbiła się od Wojciecha Łysonia i wylądowała w siatce za plecami Krystiana Brzenka. Po straconym golu gospodarze pomału zaczęli dochodzić do głosu. Ich dominację poprzedziły jednak dwie sytuacje wypracowane przez katowiczan. Najpierw obok bramki strzelił Marcin Krzywka, a następnie Kamil Kmiecik przegrał pojedynek z Brzenkiem. „Rekordziści” stuprocentowej sytuacji przed przerwą długo wypracować nie potrafili. Zagrażali „świątyni” rywala przede wszystkim po uderzeniach z dystansu. W 10. minucie w poprzeczkę trafił Michał Marek, w 11. jego wyczyn powtórzył Tomasz Dura. Prób skierowania futbolówki do celu w wykonaniu podopiecznych Adama Krygera było więcej, ale żadna nie przyniosła oczekiwanego rezultatu. Nastawieni na grę z kontry goście zadali natomiast kolejny cios. Robert Gładczak po jednej z takich akcji w 19. minucie przymierzył obok słupka i było 0:2. Rekord jeszcze przed przerwą zdołał złapać kontakt. Mozolnie ćwiczone na treningach wykonanie rzutu rożnego przyniosło efekt. Po zagraniu Piotra Szymury i uderzeniu Jana Janovskiego piłka trafiła pod nogi Dury, który niemal z linii bramkowej skierował ją do siatki.

Trafienie „biało-zielonych” zapowiadało emocje po przerwie. Lider Ekstraklasy Futsalu chcąc myśleć o utrzymaniu przewagi nad grupą pościgową, straty musiał odrobić z nawiązką. Krok pierwszy wykonał w 24. minucie ten, który zaliczył na początku meczu trafienie samobójcze. Łysoń po szarży Marka, po której w polu karnym powstało spore zamieszanie, z bliska doprowadził do remisu. Następną groźną akcje przeprowadzili goście. Przed utratą bramki po strzale Jasińskiego bielszczan uratował słupek. Po nieudanej próbie Jasińskiego nastąpiła oczekiwana przez kibiców zgromadzonych w hali przy ul. Startowej skuteczna odpowiedź. Minuta 30. przyniosła upragnione prowadzenie – autorem bramki Rafał Franz. Ten sam zawodnik kilkadziesiąt sekund później stanął oko w oko z bramkarzem, sytuacji nie zmarnował. Drużyna prowadzona przez dobrze znanego w Bielsku-Białej Witolda Zająca nie podłamała się takim obrotem spraw. W tylko sobie wiadomy sposób z bliska przestrzelił Szymon Morgała, potężny wolej Jasińskiego, po świetnym przyjęciu klatką piersiową, również nie zakończył się golem. Gospodarze w 37. minucie mogli postawić kropkę nad „i”. Przedłużonego rzutu karnego nie wykorzystał Franz – uderzył źle. Grający w końcówce z lotnym bramkarzem katowiczanie strat nie odrobili, a kilkadziesiąt sekund przed końcową syreną Radek Polasek po indywidualnej akcji ustalił wynik meczu.

Rekord pomimo słabszej postawy w pierwszej połowie wygrał zasłużenie. Wrócił tym samym na właściwy tor... stacja końcowa niebawem.

Rekord Bielsko-Biała – AZS US Katowice 5:2 (1:2) 0:1 Łysoń (4', bramka samobójcza) 0:2 Gładczak (19') 1:2 Dura (20') 2:2 Łysoń (24') 3:2 Franz (30') 4:2 Franz (31') 5:2 Polasek (40')

Rekord: Brzenk – Dura, Franz, Polasek, Janovsky, Łysoń, Szymura, Mentel, Marek Trener: Kryger