I nie sposób mówić w tym kontekście o zaskoczeniach. Rolę faworyta i obecnie najlepszego polskiego skoczka potwierdził bezapelacyjnie Paweł Wąsek. Do wygranej przybliżył się znacząco już po pierwszym skoku, w którym pofrunął na 145 metrów - odległość nieosiągalną na Wielkiej Krokwi dla żadnego z innych uczestników czempionatu. Formę zawodnik WSS Wisła w Wiśle udokumentował w finale. 134,5 m wystarczyło do przypieczętowania premierowego w karierze tytułu mistrza Polski.

Rywale z Wąskiem nie nawiązali równorzędnej walki. Kamil Stoch (127,5 m i 131 m) do triumfatora stracił aż 16,4 punktu. Jeszcze o 12,4 "oczka" dalej sklasyfikowany został brązowy medalista, którym został Jakub Wolny. Reprezentantowi LKS Klimczok Bystra zmierzono w konkursie 136,5 m i 119,5 m. Niespełna 3 pkt. za "pudłem" sklasyfikowany został Aleksander Zniszczoł (130 m i 135 m) z klubu z Wisły, a następne miejsce przypadło kolejnemu z wiślan - Piotrowi Żyle (132 m i 119,5 m). Popularny "Wewiór" mógł być rozczarowany, wszak na półmetku zajmował miejsce medalowe.

W czołowej "10", na pozycji numer 9., uplasował się z kolei Jarosław Krzak (129,5 m i 121,5 m), skoczek PKS Olimpijczyk Gilowice. Najwyżej notowani skoczkowie z pozostałych beskidzkich klubów to: Kamil Waszek (LKS Olimpia Goleszów) - 18. miejsce i Wiktor Fickowski (Sokół Szczyrk) - 25. miejsce.