Wszystko co najciekawsze, rozstrzygnęło się już w pierwszej odsłonie sparingu. Bory Pietrzykowice Magórce Czernichów zaserwowały trzy gole, nie tracąc przy tym żadnego. Jako pierwszy Wojciecha Haczka pokonał Michał Socha. Następnie do siatki czernichowian trafiali Paweł Duraj oraz Michał Motyka. Wynik 3:0 sprawiał, że po przerwie na większe emocje się nie zapowiadało. A jednak. 

Podopieczni Sebastiana Szymali za sprawą Szymona Szczyrka, który z 17. metrów przymierzył przy słupku tak, że Rafałowi Prochownikowi pozostawało podnieść się z ziemi, odwrócić o 180 stopni i wyciągnąć piłkę z siatki. Chwil kilka później sytuacji sam na sam z byłym bramkarzem Koszarawy Żywiec nie wykorzystał Marcin Marciniak. Bliski szczęścia był również Andrzej Jura. 23-letni obrońca ostemplował poprzeczkę. O kolejną bramkę pokusiła jednak nie Magórka, a Bory. Wynik test-meczu ustalił ten, który go otworzył, czyli Socha. - Muszę przyznać, że ta porażka jest troszeczkę za duża. Nie ukrywam, że Bory były lepsze. Pół roku spędzone w "okręgówce" dobrze wpłynęło na tę drużynę. Nie odstawaliśmy jednak znacząco. Najważniejsze, że rozbiegaliśmy ciężkie treningi, które są za chłopakami. W tym okienku pojawiło się u nas 5-6 nowych zawodników, jest również nowy trener. Potrzeba czasu, aby wszystko się zazębiło, a wyniki przyszły w lidze  - podsumował Sebastian Szymala, trener reprezentanta żywieckiej A-klasy.