– Takiej się spodziewaliśmy, ale mamy na tyle dobrą drużynę, że jechaliśmy do Tychów z nadzieją zdobycia punktów – zaznaczał trener Orła Seweryn Kosiec, którego słowa potwierdziły się w obliczu boiskowej rywalizacji.

Po odsłonie premierowej trudno było wskazać zespół lepszy. Ale już tym konkretniejszym w aspekcie zdobyczy był bezsprzecznie IV-ligowy beniaminek. Prowadzenie goście uzyskali w 40. minucie. Skrzydłem przedarł się Szymon Byrtek, dograł wzdłuż bramki do Roberta Mrózka, który z kolei idealnie wycofał piłkę do Marcina Osmałka. Pomocnik Orła plasowanym strzałem z okolic 16. metra dał łękawiczanom nieznaczną zaliczkę. Na uwagę zasługuje, że ten sam zawodnik nieco wcześniej mógł znaleźć się w gronie strzelców, lecz próba z woleja odbiła się od poprzeczki.

Inicjatywę po zmianie stron przejęli tyszanie, co też było poniekąd świadomą strategią podopiecznych trenera Kośca. Gdy tylko okazja się nadarzała przyjezdni kontrowali i raz uczynili to w sposób zabójczy. W 75. minucie R.Mrózek został sfaulowany w polu karnym, decyzja arbitra nie mogła być inna, jak wskazanie na punkt oddalony od bramki o 11. metrów. Sz.Byrtek z roli egzekutora wywiązał się wyśmienicie. Kilkanaście minut później pewny i konsekwentny w „tyłach” Orzeł, zwłaszcza przy licznych kornerach egzekwowanych przez rezerwy GKS-u, fetować mógł premierowe punkty w rozgrywkach IV ligi śląskiej.