Gospodarze świadomi siły ofensywnej drużyny przyjezdnej skoncentrowali się na odpowiedzialnej grze w obronie, a swoich szans postanowili szukać w próbach odbioru piłki na połowie przeciwnika. Inicjatywę przejęli więc zawodnicy trenera Adriana Oleckiego, co przyniosło im dogodną okazję w 23. minucie. Błąd podczas wyprowadzania piłki popełnili miejscowi, a w dogodnej sytuacji znalazł się Yigit Emre, ale jego strzał ostemplował jedynie słupek bramki strzeżonej przez Macieja Szkucika. Ten sam zawodnik mógł wyprowadzić drużynę z Bielska-Białej na prowadzenie w ostatniej minucie premierowej połowy, ale nie zdołał wykorzystać sytuacji sam na sam.

 

Dopiero druga odsłona spotkania przyniosła to co jest solą futbolu, czyli bramki. Kibice zgromadzeni na stadionie musieli czekać na nie aż do 80. minuty, ale końcówka zapewne wynagrodziła im to, co działo się na boisku w tej połowie, czyli krótko mówiąc... niewiele. Gol otwierający wynik meczu padł po rzucie karnym – prostopadłe podanie otrzymał Patryk Czader i został faulowany w polu karnym. Sędzia wskazał na „wapno”, a z 11. metrów nie pomyli się Giorgi Merebaszwili. Gdy wydawało się, że LKS po raz kolejny w trwającej rundzie straci punkty po golu w końcówce, błąd przydarzył się gościom. Z prezentu skorzystał Rafał Hałat, który wygrał pojedynek w "16", dograł wzdłuż bramki. Tam czekał Ilya Nazdryn-Platnitski, który dopełnił formalności i ustalił wynik derbowej konfrontacji. Zawodnicy z Bielska-Białej próbowali jeszcze odwrócić losy spotkania, ale strzał Merebaszwiliego z rzutu wolnego w ostatniej minucie minimalnie minął poprzeczkę.

 

Myślę, że stworzyliśmy więcej klarownych sytuacji niż przeciwnik. Drużyna z Czańca próbowała zagrozić naszej bramce, szczególnie w drugiej połowie, długimi piłkami na wysokiego napastnika, który starał się zgrywać futbolówkę partnerom. Przewidzieliśmy to i skutecznie temu zapobiegaliśmy. Jakość gry była po naszej stronie i dlatego czujemy niedosyt po tym meczu – powiedział Adrian Olecki, szkoleniowiec rezerw Podbeskidzia.

 

Wiedzieliśmy, że kluczem do zrobienia punktów i rozpoczęcia serii punktowej będzie gra defensywna. Przyjechał do nas przeciwnik wzmocniony zawodnikami z pierwszej drużyny i patrząc przez pryzmat tabeli można śmiało powiedzieć, że jego mocniejszą stroną jest gra w ofensywie. Dlatego tak ważna była dobra organizacja w defensywie i pod tym kątem przygotowywaliśmy się cały tydzień. Uważam, że bardzo dobrze to w naszej grze wyglądało, dużo razy zmuszaliśmy przeciwnika do błędów i wysoko odbieraliśmy piłkę. Z drugiej jednak strony wydaje mi się, że zbyt bojaźliwie podchodziliśmy do przeciwnika, gdy to my posiadaliśmy piłkę, szczególnie w pierwszej połowie zanotowaliśmy wiele niewymuszonych strat. W tym aspekcie stać nas na dużo więcej. Wynik oddaje to, co działo się na boisku, to był mecz na remis – podsumował spotkanie Szymon Waligóra, trener gospodarzy.