- Mecz zakończył się wynikiem, jakim musiał przy takim przebiegu gry - rozpoczyna trener beskidzkiego IV-ligowca Maciej Żak, wskazując na niewielką siłę rażenia obu zespołów w trakcie sobotniego sparingu. - Męczyliśmy się w ataku pozycyjnym, ale jednocześnie zagraliśmy "na zero" w defensywie, co już jest pozytywne - klaruje szkoleniowiec LKS-u.

Najlepszą sposobność, by jednak przyczynić się do skromnej wygranej ekipy z Czańca miał Sebastian Wiśniowski, który z błędu golkipera Orła i opuszczonej "świątyni" skorzystać nie zdołał.

Co odnotować należy LKS wystąpił osłabiony personalnie, w składzie zabrakło m.in. Macieja Felscha, Bartłomieja Boraka i Kamila Karcza. Okazję do gry na dłuższym czasowym dystansie miało kilku młodzieżowców w przemeblowanym zwłaszcza w drugiej części zestawieniu.