Zawodnicy obu zespołów stworzyli ciekawe widowisko. W 1. połowie padły 2. bramki i strzelali je zawodnicy gości, ale to gospodarze jako pierwsi zagrozili bramce Szymona Kurowskiego. Stało się to za sprawą strzału Mateusza Kołodzieja, po którym futbolówka swoją podróż zakończył na poprzeczce. Podhalanka odpowiedziała skutecznie- Kacper Gąsiorek otrzymał prostopadłe podanie z głębi pola i pokonał Mateusza Kudrysa z 16. metrów. Kolejną bramkę w okresie przygotowawczym zdobył także Mateusz Balcarek, który wykończył dośrodkowanie Tomasza Franusika z lewego skrzydła.

 

Po zmianie stron bramki zdobywali zawodnicy obu drużyn, ale w znowu więcej goli zdobyli przyjezdni. Najpierw piękną bramkę zdobył Mateusz Pytel strzelając z 18. metrów z lewej nogi. Futbolówka zanim trafiła do bramki odbiła się jeszcze od poprzeczki. Po indywidualnym rajdzie strzałem obok bliższego słupka bramkę zdobył zawodnik starający się o angaż w Podhalance. W końcówce spotkania rzut wolny z bocznego sektora boiska w odległości 35. metrów od bramki wykonywał Maciej Kosmaty. Zarówno obrońcy, jak i atakujący nie dosięgnęli piłki. Podobnie było w przypadku... golkipera i dośrodkowanie zawodnika LKS-u znalazło bezpośrednią drogę do bramki.

 

- Zagraliśmy na dobrej intensywności, mogło robić wrażenie nasze wychodzenie do pressingu i kontrataków. Mimo dobrego wyniku mamy jeszcze sporo rzeczy do doskonalenia - powiedział po spotkaniu Adrian Kopacz, szkoleniowiec Podhalanki.

 

- Co prawda przegraliśmy sparingowe spotkanie, ale wytłumaczeniem może być fakt, że wyglądaliśmy nieco słabiej motorycznie po mikrocyklu, w którym pracowaliśmy podczas zajęć w tygodniu. Co więcej, Podhalanka bardzo dobrze zagrała. Chcieliśmy mocniej popracować na treningach, to się nam udało, więc wynik nie jest powodem do obaw - podsumował mecz Sebastian Gruszfeld, trener LKS-u Bestwina.