Była 16. minuta, gdy „Fiodory” przeprowadziły skuteczną akcję. Po przeniesieniu ciężaru gry piłkę otrzymał Kacper Marian, ograł rywala i podał w kierunku dalszego słupka, gdzie z najbliższej odległości nie pomylił się Karol Kubieniec. Wcale jednak GKS nie posiadał inicjatywy i w 32. minucie wynik powtórnie był remisowy. Dawid Mazurek po odbiorze w środkowej strefie wykonał solowy rajd i zmusił do kapitulacji bramkarza GKS-u.

Również w drugiej połowie drużyny wymieniły po ciosie, z tą różnicą, że tym razem do wygranej przybliżyli się wpierw piłkarze WSS. W 61. minucie Wojciech Małyjurek wywiązał się z roli egzekutora, korzystając na dograniu Artura Adamczyka. Przyjezdni, choć długimi fragmentami musieli bronić się przed atakami wiślan, ostatecznie zdołali wyrównać. W 71. minucie Wojciech Barcik błyskawicznie wznowił grę do ustawionego w środku pola Marcina Byrtka, ten prostopadle zagrał do Mariana, który w starciu z Kacprem Fiedorem był bezbłędny.

Gospodarze podział „oczek” ocenili w kategorii porażki. – Mając tyle sytuacji dogodnych powinniśmy wygrać, więc ten remis do końca nas nie satysfakcjonuje – przyznaje Patryk Pindel, szkoleniowiec WSS. Na potwierdzenie wymienić można zmarnowane „setki” Patryka TyrnyMateusza Szymali czy uderzenia w poprzeczkę Mazurka oraz Małyjurka.

Nastroje w Radziechowach były nieco bardziej optymistyczne. – Szanujemy zdobyty punkt, ponieważ z przebiegu spotkania to przeciwnik miał więcej klarownych sytuacji. Nie będę ukrywał, ale w tym meczu byliśmy w gorszej dyspozycji i często mierzyliśmy się z własnymi słabościami. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia i w końcówce spotkania mogliśmy wyjść na prowadzenie, ale nie bądźmy zachłanni. Teraz mamy trochę czasu na poprawę elementów, które słabo funkcjonowały i jednocześnie chcemy jak najlepiej przygotować się do najbliższego spotkania przed własną publicznością – podsumowuje trener radziechowian Michał Trojak.