Starcie duetu niepokonanych drużyn obfitowało w duże emocje i sporą liczbę goli. Nie obyło się też bez "nerwówki", bo mające już znaczną zaliczkę zawodniczki z Żywca natrafiły na solidny opór rywalek z Sosnowca. - Był to dla nas bardzo ważny mecz, więc podeszłyśmy do niego odpowiednio zmotywowane - przyznaje Agnieszka Spandel, trenerka Mitechu.

W 22. minucie otwarcia wyniku na rzecz żywieckiego zespołu dokonała Marta Ponikwia, ale przyjezdne zdołały w 29. minucie wyrównać za sprawą Darii Długołęckiej. Istotnym momentem był finisz premierowej połowy, gdy w 40. minucie lot piłki po strzale Dominiki Adamus zmieniła Kamila Fuchs, co zaskoczyło strzegącą "świątyni" rezerw Czarnych Ewę Sikorę.
 



O ile gospodynie w doskonałych nastrojach na przerwę się udały, tak w jeszcze lepszych wkroczyły w rewanżową odsłonę. Wobec trafień doświadczonych zawodniczek - Katarzyny WnukMagdaleny Chrzanowskiej - równo po godzinie Mitech "odjechał" sosnowiczankom na 4:1. Rywalki z walki o korzystny rezultat wcale rezygnować nie zamierzały, a mając w swoich szeregach notującą hat-tricka Długołęcką omal nie doprowadziły do remontady. Bramki z 72. i 83. minuty sprawiły, że batalia trzymała w napięciu, ale punkty w komplecie pozostały ostatecznie w Żywcu. Spora w tym zasługa m.in. bramkarki Moniki Czulak, która z konieczności zastąpiła kontuzjowaną Aleksandrę Sadurską.

- Dziewczyny zagrały z pełnym zaangażowaniem i był to jeden z czynników, który przyczynił się do naszego zwycięstwa po ciężkiej walce - komentuje trenerka świetnie dysponowanego III-ligowego lidera.