W miniony weekend piłkarze LKS-u Bestwina zaliczyli sparing numer 4. podczas zimowego okresu przygotowawczego. Mierzyli się z Podhalanką Milówka, która wysoko postawiła poprzeczkę, osiągając optyczną przewagę w premierowej odsłonie spotkania. – Nie mogliśmy złapać rytmu. Piłka ewidentnie się nas nie słuchała, a nogi nie pracowały tak, jak powinny – nie ukrywa Sebastian Gruszfeld, szkoleniowiec bestwinian, którzy dopiero po pauzie poprawili grę. Na tyle, że pokonali rywala 2:0, podtrzymując wyłącznie zwycięską serię sparingową tej zimy. – Po pierwszej fatalnej połowie potrafiliśmy się poprawić i odwrócić losy meczu. Wygraliśmy, choć w mojej ocenie był to najsłabszy z naszych występów tegorocznych – dodaje trener LKS-u.
 


Jakie znaczenie przypisać należy wyśmienitym wynikom osiąganym bieżącej zimy przez zespół z Bestwiny? – Olbrzymie. Powtarzam przed każdym meczem, że to niezmiernie ważne. Wiem, że powszechnie wyniki sparingów się bagatelizuje, ale to buduje naszą pewność i bardzo pozytywnie wpływa na atmosferę – zaznacza Gruszfeld. – Pokonaliśmy wcześniej Beskid Skoczów czy Pasjonat Dankowice, a więc solidne drużyny z naszego poziomu ligowego. Już 4 zwycięstwa z rzędu nie mogą być przypadkowe – dopowiada.