Z całkiem miłą niespodzianką
Po najlepsze miejsce polskich skoczków w obecnej rywalizacji Pucharu Świata sięgnął dziś beskidzki reprezentant.
Mowa jednak nie o Pawle Wąsku i Aleksandrze Zniszczole, którzy w ostatnich zawodach spisywali się z grona biało-czerwonych najlepiej. O zaskoczenie postarał się punktujący w poprzednich konkursach regularnie Jakub Wolny. Skoczek LKS Klimczok Bystra oddawał próby długości 138,5 m i 140,5 m, co pozwoliło zająć mu 8. miejsce w rywalizacji. A biorąc pod uwagę, że do pozycji numer 5. stracił raptem nieco ponad 3 punkty, to występ ocenić należy jako znakomity.
Co warte odnotowania w przypadku byłego mistrza świata juniorów, to jego pierwsza lokata w czołowej "10" zawodów Pucharu Świata od dokładnie 1360 dni i konkursu w Planicy z 26 marca 2021 r.
Wspomniany na wstępie Zniszczoł (WSS Wisła w Wiśle) też mógł śmiało finiszować wśród najlepszych. O ile premierowy skok na 137,5 m miał naprawdę dobry, tak 129 m z finału zmagań w Titisee-Neustadt - równoznaczne z 19. miejscem - było nieco rozczarowujące. Jego klubowego kolegi Wąska w ogóle w drugiej serii zabrakło. Niedzielę zwieńczył na 36. miejscu z odległością 125,5 m. Za 25. pozycję punkty do klasyfikacji generalnej zgarnął Kamil Stoch (132 m i 127 m), a sporo ku temu zabrakło dziś 41. Dawidowi Kubackiemu (124,5 m).
A triumfator rewanżowego konkursu indywidualnego na obiekcie HS-142? Tu o zaskoczeniu mówić nie sposób. Wygrał faworyt gospodarzy Pius Paschke (141,5 m i 142 m), lecz o ledwie 0,4 "oczka" przed Austriakiem Michaelem Hayboeckiem (145 m i 143 m). Norweg Kristoffer Eriksen Sundal uzupełnił podium, o włos przeskakując Słoweńca Anze Laniska.