Wstęp potyczki należał do gości i to wyraźnie, bo po blokach na Fedorze Suchackim uzyskali oni komfortowe prowadzenie 14:9. Niebawem dystans został w pełni zniwelowany, a w końcówce popisowo atakował Oleg Krikun. Od stanu 23:22 dla ekipy z Wrześni wszystkie „oczka” zgarnęli podopieczni Pawła Gradowskiego.

Drugi set równie pomyślny dla bielszczan nie był. Ostatnią zaliczką cieszyli się przy wyniku 13:12, by najważniejszą fazę oddać stosunkowo łatwo. Kluczowa okazała się seria przyjezdnych z rezultatu po 17 na 22:17, gdy BBTS zupełnie zatracił pewność ataku.

Gdy błąd w polu zagrywki popełnił Bartosz Buniak, a siatkarze Krispolu odskoczyli na 8:5, zanosiło się na trudną przeprawę bielskiej drużyny. Po szybkim doścignięciu przeciwnika wskutek jego kilku własnych pomyłek, systemem „punkt za punkt” rywalizacja toczyła się do stanu 18:17 dla BBTS-u. O rozstrzygające akcje pokusili się wówczas Krikun oraz Bartosz Firszt, wtórujący Ukraińcowi tak w ataku, jak i bloku.

Spotkanie w kolejnym secie nie dobiegło końca. Gospodarze co rusz w łatwy sposób tracili punkty, dystans między zespołami systematycznie wzrastał i utrzymywał się na rzecz Krispolu – 9:6, 14:8, 21:17, którego liderem w zwycięstwie 25:20 był „dziurawiący” bielską obronę oraz blok Mateusz Jóźwik.

Szkoleniowiec gości Marian Kardas równie radośnie nie mógł spoglądać na początek tie-breaka. Po dwóch asach serwisowych Krikuna poprosił o czas, a BBTS przybliżył się do triumfu (6:3). Nie zniechęciło to rywala, który po równie udanej zagrywce Piotra Lipińskiego wyrównał wynik na 9:9. W końcówce nerwowej i emocjonującej to siatkarze Krispolu wykazali więcej rozwagi, a zły atak Krikuna dał im cenne wyjazdowe zwycięstwo.

BBTS Bielsko-Biała – Krispol Września 2:3 (25:23, 20:25, 25:19, 20:25, 13:15)

BBTS:
Macionczyk, Suchacki, Adamczyk, Krikun, Firszt, Buniak, Marek (libero) oraz Sawicki, Dorosz, Nowak, Oniszk
Trener: Gradowski