Pierwsza połowa nie była udana dla bielszczan. Mało tego, pachniało - dość intensywnie - nie sensacją, ale niespodzianką jak najbardziej. Po raz kolejny w ostatnim czasie "rekordziści" cechowali się impotencją strzelecką, choć okazję ku temu jak najbardziej były. Ofensywa szwankowała to może w defensywie jest za co pochwalić zespół Rekordu za premierową odsłonę meczu? Otóż - nie. Gospodarze wykorzystali błędy mistrza Polski "w tyłach", najprostszymi możliwymi sposobami. Efekt? Dwubramkowe prowadzenie ekipy z Brzegu do przerwy spotkania. 

 

 

Zgoła inaczej wyglądała gra biało-zielonych po zmianie stron. To był Rekord, który chce się oglądać. Bielszczanie potrzebowali raptem 6. minut, aby z 0:2 zrobiło się 3:2. Jako pierwszy "impuls" dał Paweł Budniak, a następnie Matheus. W ostatnim fragmencie spotkania "błysnął" Stefan Rakić, który wykorzystał świetne podania od Kamila BudniakaArtura Popławskiego. 

 

Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Rekordu 5:3. Dwubramkowa zaliczka przed rewanżem, który odbędzie się za trzy tygodnie, to dobry prognostyk, ale - co pokazała pierwsza połowa - nie można sobie pozwolić z tym rywalem na chwilę dekoncentracji.