Sytuacja w Chybiu nie jest łatwa. Epidemia koronawirusa w znaczącym stopniu dotknęła funkcjonowanie Cukrownika, który oprócz wsparcia ze strony gminy, utrzymuje się z organizacji obozów sportowych. – Jest ciężko, nie ma co ukrywać. Jesteśmy po wstępnych rozmowach z urzędem gminy. Wiemy, że te środki będą mniejsze, podobnie jak nie będziemy mieć przychodów z grup sportowych, które do nas przyjeżdżają. Już odczuwamy całą sytuację – mówi prezes Cukrownika Jarosław Czerwonka. – Jesteśmy klubem wielosekcyjnym, mamy pracowników na etatach. Trzeba ich utrzymać jakoś. Wszystko jednak kształtuje rynek, zobaczymy co będzie. W naszym regionie jest za dużo drużyn, a za mało piłkarzy.  Czy możemy zatem się spodziewać jakieś rewolucji? Myślę, że nikt tak naprawdę nie zna odpowiedzi na to pytanie – dodaje sternik klubu z Chybia.

Nasz rozmówca zdecydowanie stwierdza, że rozgrywki obecnego sezonu nie powinny zostać dokończone. – Najważniejsze jest zdrowie, dlatego jestem sceptyczny planom dokończenia rozgrywek. Nie wyobrażam sobie teraz, aby otworzyć boisko i narazić innych ludzi na chorobę – przyznaje Czerwonka.