Pierwszy mecz w nowym sezonie ligi okręgowej i od razu sporego kalibru niespodzianka. Beniaminek z Pruchnej pokazał jednak to, co wiadomo od dawna. Na tym poziomie wszystko jest możliwe.

lks_pruchna

Piłkarze z Pruchnej, mimo że grali na własnym boisku, faworytem meczu z Cukrownikiem nie byli. Ale chybianie mieli za sobą pucharowy falstart i widać, że potrzebują jeszcze trochę czasu na złapanie odpowiedniego rytmu. Gospodarze wygrali 1:0 i nie ma co dziwić się radości w szeregach miejscowych. – To nasz pierwszy mecz w „okręgówce”, do tego jeszcze derbowy. Trudno oceniać poziom już na starcie. Cieszą na pewno punkty i świetny początek rozgrywek – wyjaśnia trener LKS-u '99, Marcin Bednarek.

Przebieg spotkania specjalnie zaskakujący nie był. To goście częściej operowali piłkę, mieli więcej bramkowych okazji. Ale decydującą akcję w premierowej odsłonie przeprowadzili zawodnicy mistrza skoczowskiej A-klasy w poprzednim sezonie. – Całkiem dobrze zaprezentowaliśmy się przed przerwą. Było trochę nerwowo i chaotycznie, dlatego strzelony gol pozwolił nam na grę z większym spokojem. W drugiej połowie broniliśmy się, bo brakowało nam sił. Wierzę, że w kolejnych meczach, a myślimy już o tym czwartkowym, będzie lepiej – kończy szkoleniowiec LKS'o '99 Pruchna.