
Piłka nożna - I liga
Zadyszka?
"Na tarczy" wracają zawodnicy Podbeskidzia z Olsztyna, gdzie musieli uznać wyższość tamtejszego Stomila.
Wyraźna przewaga optyczna "Górali" w początkowych minutach spotkania nijak się miała do stwarzania klarownych okazji strzeleckich. W 18. minucie bramkarza gospodarzy postraszył Bartosz Jaroch, który minimalnie przeniósł piłkę nad bramką po uderzeniu głową. Chwilę później Marko Roginicia skutecznie uprzedził bramkarz Stomila. Gospodarze potrzebowali 30. minut, aby "wyjść z szatni". Dopiero wówczas olsztynianie zaczęli odważniej poczynać w ofensywie, choć robili to chaotycznie i nieskutecznie. Podbeskidzie mogło otworzyć wynik w doliczonym czasie pierwszej połowy. Ponownie Sierpina dobrze dośrodkował do Jarocha, tym razem jednak fantastyczna paradą popisał się Piotr Skiba.
Stomil na drugą część spotkania wyszedł z wyraźnym większym "zębem". Fakt, że przez długi czas utrzymywał się bezbramkowy remis to w dużej mierze zasługa Rafała Leszczyńskiego. Bramkarz Podbeskidzia skapitulował dopiero w 82. minucie, gdy w zamieszaniu pod bramką "Górali" przytomnie odnalazł się Rafał Remisz. Był to, jak się okazało, gol na wagę zwycięstwa.
Stomil na drugą część spotkania wyszedł z wyraźnym większym "zębem". Fakt, że przez długi czas utrzymywał się bezbramkowy remis to w dużej mierze zasługa Rafała Leszczyńskiego. Bramkarz Podbeskidzia skapitulował dopiero w 82. minucie, gdy w zamieszaniu pod bramką "Górali" przytomnie odnalazł się Rafał Remisz. Był to, jak się okazało, gol na wagę zwycięstwa.