
Zaprosili rywala do "tańca"
To nie był "spacerek" dla ekipy z Bronowa. Rotuz cieszył się jednak w końcowym rozrachunku z wygranej nad drużyną z Łąki.
- Niepotrzebnie zaprosiliśmy rywala do "tańca". Dla kibica to było dobre widowisko, choć mnie kosztowało trochę nerwów (śmiech). Finalnie jednak wygrywamy i z tego się cieszymy. Po końcowym gwizdku sędziego spadł kamień z serca, gdyż potrzebowaliśmy tego zwycięstwa - mówi nam Jakub Kubica, szkoleniowiec ekipy z Bronowa.
Ku zaskoczeniu gospodarzy, zespół z Łąki od początku meczu postawił na dość ofensywny wariant, w efekcie czego LKS przez pierwsze 20. minut był stroną przeważającą. Dobrego okresu gry goście nie spuentowali jednak trafieniem. Ta sztuka powiodła się w 24. minucie bronowianom. Faulowany w polu karnym rywala był Mateusz Wronka, a sprawiedliwość wymierzył z 11. metrów Daniel Feruga, który chwilę później mógł ponownie fetować trafienie, lecz w dobrej sytuacji przeniósł piłkę nad bramką. Zimnej krwi i dobrej decyzji zabrakło również Patrykowi Strzelczykowi pod koniec pierwszej połowy.
Po zmianie stron piłkarze z Łąki wrócili do gry. W 70. minucie Bartłomiej Bieńko posłał piłkę do własnej bramki i ponownie mieliśmy remis. Zaraz potem LKS miał dogodną sytuację, aby wyjść na prowadzenie, lecz jej nie wykorzystał. Rotuz natomiast w samej końcówce wykazał się wyrachowaniem i skutecznością. W 85. minucie pięknym trafieniem popisał się Dawid Pisarek, który przemierzył z rogu "16" w samo "okienko". Rywala dobił w doliczonym czasie Rafał Adamczyk, robiąc pożytek z dogrania Adriana Szczeliny.