
"Zawodnicy byli zaskoczeni wygraną"
W dwóch meczach lider żywieckiej A-klasy zdołał zgromadzić zaledwie jedno "oczko". W miony weekend na przeszkodzie drużyny z Leśnej stanęła Podhalanka Milówka, która po kiepskim starcie sezonu powoli wyrasta na mocne ogniwo ligi.
- Obie drużyny w tym meczu nie mogły skorzystać z kilku zawodników. Różnica między moją drużyną a Sebastiana Szymali jest jednak taka, że on ma większe pole manewru, nieobecnych może zastąpić dobrymi zawodnikami - mówi w odniesieniu do niedzielnej potyczki Piotr Miś, opiekun Podhalanki, której to kadra liczy zaledwie 15 zawodników - Za naszego kluczowego zawodnika - Jacka Michalskiego - na środku obrony zmuszony byłem wystawić zawodnika, który do tej pory kopał tylko... na orlikach. Poradził sobie jednak bardzo dobrze. Niektórzy zawodnicy byli zaskoczeni zwycięstwem, ale ja nie. Ciężka i systematyczna praca przynosi efekty - dodaje.
Ekipa z Milówki start sezonu miała nienajlepszy, ale na jedną kolejkę przed zakończeniem rundy jesiennej jest na miejscu czwartym. Skąd tak gwałtowny progres? - Na wstępie trzeba zaznaczyć, że do naszych słabych wyników na początku rozgrywek przyczyniły się problemy organizacyjne. Mało chłopaków trenowało, niekiedy było nas na zajęciach pięciu czy sześciu. Z biegiem czasu, gdy na treningach zjawiało się więcej zawodników, to i wyniki przyszły. Mamy młodą drużyną, chłopaki uczą się, studiują, pracują, nie zawsze mogą trenować. Niemniej jednak starają się to wszystko godzić i efekty widać gołym okiem - kontynuuje dumnie Miś.
W ostatniej kolejce Podhalanka zmierzy się z niżej notowanym rywalem, ale... - Bardzo boję się tego spotkania. Z meczów z Jeleśnianką nie mam dobrych wspomnień, zazwyczaj moja drużyna je przegrywa. Jedziemy jednak po zwycięstwo, jesteśmy faworytem - kończy nasz rozmówca.