Piłkarze Wisły Ustronianki sprawili sporą niespodziankę pokonując bielski Rekord na jego terenie. Tym samym „rekordzistów” wyprzedzili w stawce IV ligi śląskiej, grupy 2. Do szlagierowej konfrontacji wracamy komentarzem trenera Mirosława Szymury, który zanotował jakże udany powrót na „stare śmieci”. – Niesamowicie układają się ostatnie tygodnie! Dla mnie i drużyny zaświeciło słońce. Próbowałem tłumaczyć chłopakom przed meczem, by traktowali go, jak każdy inny. I szykowaliśmy się oczywiście na ciężki bój. Na pewno trochę utarliśmy nosa rywalom i nie będę zaprzeczał temu, że zwycięstwo nad Rekordem ma szczególny smak. Skłamałbym natomiast mówiąc, że byliśmy zespołem wyraźnie lepszym. Walczyliśmy dzielnie, ofiarnie i właśnie ambicją oraz wolą walki przechyliliśmy szalę na naszą korzyść. Żal było natomiast patrzeć na łzy w oczach chłopaków, z którymi niedawno pracowałem w Rekordzie. Ale taka jest piłka. Jakieś fatum chyba wisi nad Rekordem, klubem, do którego mam ogromny szacunek. Życzę tej drużynie, jak najlepiej, póki co ciągle czegoś brakuje, by wreszcie ten awans wywalczyć. Po naszym zwycięstwie robi się naprawdę ciekawie. Chłopcy pokazują charakter i są to naprawdę fajni goście. Każdy z nich coś daje drużynie i stąd takie efekty w ostatnich meczach – mówi naszemu serwisowi Mirosław Szymura, szkoleniowiec Wisły Ustronianki, zespołu znajdującego się na podium stawki czwartoligowej.