
Dwie różne połowy
Ekipa z Landeka musiała uznać wczoraj wyższość Decoru Bełk. O wyniku zadecydowała słaba pierwsza połowa w wykonaniu Spójni.
- Jesteśmy źli na siebie po tym meczu. Nie zrealizowaliśmy tego, co sobie założyliśmy. Zagraliśmy słabą pierwszą połowę, jednak w drugiej zaprezentowaliśmy się już znacznie lepiej - ocenia Patryk Pindel, szkoleniowiec Spójni.
To było najsłabsze 45 minut landeczan w rundzie wiosennej. Spójnia grała za bardzo bojaźliwie, chaotycznie i efekt tego został boleśnie odzwierciedlony w rezultacie. Decor z zimną krwią kończył golem każdy błąd, każdy moment dekoncentracji drużyny z Landeka. A takowych było w pierwszej połowie aż 4... Niemniej, przy stanie 1:0 mecz ten mógł inaczej się ułożyć. W 11. minucie Bartłomiej Ślosarczyk nie wykorzystał sytuacji sam na sam, a następnie Wojciech Pisarek trafił w słupek.
O ile za pierwszą połowę nie było za co pochwalić landeczan, tak w drugiej części Spójnia zaprezentowała się o niebo lepiej. Widoczne były w końcu cechy wolicjonalne, walka, zaangażowanie. Odwrócenie losów przy stanie 0:4 było rzeczą praktycznie niemożliwą, ale zespół z Landeka podjął "rękawice" i zdołał zredukować rozmiary porażki. W 68. minucie ładną bramką popisał się Giorgi Merebaszwili po celnym strzale z okolic "16", natomiast chwilę później wynik ustalił Ślosarczyk wykorzystując rzut karny po faulu na Patryku Fabianie.