
A jednak Drama(t)
"Dwójka" Podbeskidzia nie zamierza opuszczać IV-ligowego szczebla. Jak ma się do tego rzeczywistość po kolejnym meczu o punkty?
– Żaden to przypadek, że nasz dzisiejszy rywal jest w ścisłej czołówce IV ligi. Łatwość w operowaniu piłką, ruch bez podań, ich jakość, rotacje na pozycjach, wygrywane pojedynki... W tym wszystkim Drama górowała nad nami – klaruje Tomasz Górkiewicz, szkoleniowiec rezerw Podbeskidzia, którego teoretycznie spotkanie rozpoczęły optymistycznie.
Była 17. minuta, kiedy po szybkim wznowieniu z autu Piotr Szumiński dograł do Grzegorza Janusza, a ten dokonał finalizacji. Gospodarze mieli przed przerwą jeszcze jedną świetną okazję na gola, lecz Bartosz Bieroński zbyt długo zwlekał w polu karnym z decyzją o strzale. Swoją ofensywną siłą zademonstrowali za to zawodnicy Dramy, którzy w 22. i 33. minucie – za sprawą Rafała Kulińskiego oraz Marka Ptaka – pokonywali Maksymiliana Manikowskiego. Był to tylko zalążek dominacji gości, którzy tuż przed upływem godziny dzisiejszej batalii „odjechali” bielszczanom na 4:1. Całkowicie zasłużenie, wszak prócz walorów ekipy ze Zbrosławic, podopieczni trenera Górkiewicza wyraźnie odczuwali trudy środowego spotkania z Unią Dąbrowa Górnicza. – Wyglądaliśmy dosyć słabo, byliśmy ospali i ociężali, wielokrotnie podejmując złe wybory. Ale nie chciałbym, aby brzmiało to jak jakieś tłumaczenie się, bo przeciwnik był poza zasięgiem – oznajmia trener bielskiej „dwójki”.
Na pocieszenie, trafienie numer 2., które jako korektę rezultatu miejscowi odnotowali w 82. minucie. Prostopadłe podanie Janusza dotarło do Filipa Harężlaka, który znalazł sposób na golkipera Dramy.