Czechowiczanie w konfrontacji z Beskidem Andrychów zadania nie mieli łatwego. Tym bardziej, że rywal w 11. minucie dokonał otwarcia wyniku. Gospodarze nie byli w stanie przy piłce się utrzymać lub wybić jej z okolic własnego pola karnego, co umożliwiło rywalowi oddanie celnego strzału z narożnika "16". Wyższy bieg, przede wszystkim w kwestii najistotniejszej, a więc zdobywanych goli, miejscowi włączyli po upływie godziny rywalizacji. W 66. minucie testowany zawodnik wykorzystał akcję Marka Jondy. Kwadrans później MRKS losy sparingu przechylił na swoją korzyść. Z 12. metra pewnie przymierzył Paweł Kozioł, a asystę przy golu odnotował wspomniany już piłkarz o weryfikowanej przydatności pod kątem IV-ligowca.
 


Z przebiegu sobotniego sparingu na wspomnienie zasługuje także nieuznany gol testowanego futbolisty w drugiej odsłonie oraz kilka innych obiecujących prób zaczepnych. Najczęściej w kierunku "świątyni" Beskidu uderzał Jakub Raszka, ale próbom owym albo brakowało odpowiedniej mocy, albo też szwankowała precyzja...

- Z reguły te ostatnie mecze sparingowe są specyficzne. W podświadomości tkwi gdzieś to, że liga jest blisko i nie ma 100-procentowego zaangażowania - klaruje Wojciech Białek, szkoleniowiec MRKS-u. - Wygrana cieszy, bo potrafiliśmy też odwrócić losy spotkania, a więc w jakimś sensie przezwyciężyć trudności, jakie napotkaliśmy. To pozytywne w kontekście ligi - dodaje.