
Piłka nożna - Liga Okręgowa
"11" dały zwycięstwo
Starcie w Jaworzu miejscowych Czarnych z ekipą z Bestwiny zapowiadało się jako najciekawsze w programie inauguracji w „okręgówce” bielsko-tyskiej.
I rzeczywiście kibice nie spotkali się z rozczarowaniem, bo już początkowa faza meczu była arcyciekawa. W 4. minucie Artura Sawickiego, wychodzącego na pozycję „oko w oko” z Maciejem Rozmusem, powalił na murawę Szymon Sosna, ale za to przewinienie obejrzał jedynie kartkę koloru żółtego. Bestwinianie niebawem objęli prowadzenie. Patryk Wentland zagrał do Sawickiego, który piłkę do „prostokąta” wpakował. Z zaliczki goście długo się nie cieszyli. W 20. minucie Marcin Gołąb sfaulował Janusza Cyrana, a rzut karny na trafienie wyrównujące zamienił Bogdan Legięć. Wynik remisowy do pauzy był szczęśliwy dla Czarnych, wszak jeszcze w owej połowie Krystian Patroń wcelował w poprzeczkę, Mateusz Droździk ostemplował słupek, a dogodne szanse Sawickiego po dwakroć zostały zniweczone złymi decyzjami snajpera.
Od mocnego uderzenia na rzecz jaworzan zainicjowana została część rewanżowa. Cyran powtórnie „zakręcił” defensywą LKS-u w obrębie „16”, a po przewinieniu Krystiana Makowskiego sprawiedliwość wymierzył nie kto inny, jak Legięć. Ta bramka rozstrzygnęła szlagierowy mecz, choć okazji na kolejne gole nie brakowało. Michał Sztykiel huknął w poprzeczkę, podobny był efekt próby Patronia z dystansu.
W szeregach bestwińskiej drużyny przegrana wyjazdowa pozostawiła wobec przywołanych już zmarnowanych szans znaczny niedosyt. – Brakowało nam sfinalizowania kilku akcji, dokładniejszego strzału, czy lepszej decyzji. Boli ta porażka, bo mieliśmy więcej klarownych sytuacji – skwitował opiekun bestwinian Sławomir Szymala.
Od mocnego uderzenia na rzecz jaworzan zainicjowana została część rewanżowa. Cyran powtórnie „zakręcił” defensywą LKS-u w obrębie „16”, a po przewinieniu Krystiana Makowskiego sprawiedliwość wymierzył nie kto inny, jak Legięć. Ta bramka rozstrzygnęła szlagierowy mecz, choć okazji na kolejne gole nie brakowało. Michał Sztykiel huknął w poprzeczkę, podobny był efekt próby Patronia z dystansu.
W szeregach bestwińskiej drużyny przegrana wyjazdowa pozostawiła wobec przywołanych już zmarnowanych szans znaczny niedosyt. – Brakowało nam sfinalizowania kilku akcji, dokładniejszego strzału, czy lepszej decyzji. Boli ta porażka, bo mieliśmy więcej klarownych sytuacji – skwitował opiekun bestwinian Sławomir Szymala.