LKS Pogórze po rundzie jesiennej zajmuje solidną, szóstą lokatę w ligowej tabeli skoczowskiej A-klasy. Trener zespołu chwali swoich zawodników za wynik... ponad normę.

pogorze W Pogórzu do „okienka transferowego” podchodzą ze stoickim spokojem. – Odszedł od nas Wiktor Urbańczyk, który zasilił Unię Oświęcim. Nikt oficjalnie jeszcze nie dołączył. Póki co, testujemy trzech zawodników – lakonicznie przedstawia ruchy kadrowe szkoleniowiec LKS-u, Zdzisław Hutyra.

Ekipa z powiatu skoczowskiego podczas okresu przygotowawczego boryka się z problemami nie innymi, aniżeli pozostałe zespoły z tego poziomu rozgrywkowego. – 90 procent trenerów zespołów a- i b-klasowych narzeka na frekwencje. Ja niestety muszę się do nich dopisać. Kto może, ten trenuje i chwała za to. Niesie to ze sobą konsekwencje. Do dyspozycji w sparingach, w których gramy słabo, mam najczęściej 12-13 zawodników. To za mało – kiwa głową z niezadowoleniem nasz rozmówca.

Jeśli chodzi o sprawy stricte sportowe pogórzan, wiosną ani spadek, ani awans im nie grozi. – Ja bym nas jeszcze nie skreślał! – uśmiecha się Hutyra. – Ale tak na poważnie to przy takim potencjale zespołu, jaki posiadam to utrzymanie miejsca w pierwszej „szóstce” będzie sporym osiągnięciem – kontynuuje szkoleniowiec.

Na koniec poprosiliśmy opiekuna ekipy LKS-u Pogórze o swoją opinię na temat wycofania się z rozgrywek skoczowskiej A-klasy, Trójwsi Istebna. – Dziwię się, że poddali się bez większej walki. Wiadomo, że nigdzie nie ma lekko, w każdym klubie są problemy finansowe, ale to nie jest bariera nie do przeskoczenia. Klub mający góralski charakter nie powinien tak łatwo odpuścić. Gdybym ja był na miejscu Pawła Juchniewicza (trener zespołu z Istebnej – przyp. red.), starałbym się stworzyć mimo wszystko coś „z niczego” i powrócić na właściwe ścieżki niczym „feniks z popiołów” – kończy obrazowo Zdzisław Hutyra.