3, 8, 13, 13
Te cyfry w tytule felietonu nie są szczęśliwymi numerami gry liczbowej. Z wygraną nie mają wiele wspólnego. Pokazują one raczej słabość bielskich zespołów w rozgrywkach ekstraklasy w tym sezonie. Na szczęście dla nas wszystkich bielski sport to nie tylko liga, ale kilka tysięcy naszych sportowców-amatorów, którzy każdego dnia dla własnej przyjemności i dobrego samopoczucia wypełniają bielskie hale, boiska, korty tenisowe, bieżnie, skocznie, ścieżki rowerowe, a zimą stoki narciarskie, czerpiąc z tego satysfakcję. To prawdziwy, zdrowy fundament bielskiego sportu. To baza, na której formują się profesjonalne, ligowe zespoły. Ale właśnie liga rozbudza wśród młodzieży sportową wyobraźnię. Mamy się czym w Bielsku-Białej pochwalić.
Niewiele jest miast tych największych na czele z Warszawą i takich, jak Bielsko-Biała, które mają w ekstraklasie cztery zespoły. Jak pisałem wcześniej jest w naszym mieście klimat dla sportu. To liczne boiska osiedlowe i przyszkolne. Dzięki miastu powstała wspaniała baza dla zespołów ligowych. To znakomita hala pod Dębowcem, na ukończeniu Stadion Miejski czy istniejący obiekt lekkoatletyczny w Wapienicy. Wszystkie rozgrywki ligowe zostały właśnie zakończone, więc czas na podsumowanie, ocenę, komentarz.
A więc 3 – to futsalowi Rekordziści z Cygańskiego Lasu. 8 – BKS i siatkarki. 13 – to chłopcy z BBTS, siatkarze. I druga 13 – piłkarze z Podbeskidzia. Powiem szczerze podium Rekordu jest jak najbardziej do przyjęcia, bo to przecież brąz. Choć liczyłem na więcej, należy im się szacunek i podziękowanie. Lokaty siatkarek BKS, siatkarzy BBTS i piłkarzy Podbeskidzia to dla mnie rozczarowanie. Ale po kolei.
Jak to oceniam? Co widziałem? Jaka rysuje się przyszłość? Jasne, że jako bielszczanin, sympatyk tych zespołów, chciałbym, aby było jak najlepiej. A jakie są realia? Każdy przypadek inny. Rekordziści z Cygańskiego Lasu byli i mistrzem Polski w futsalu, zdobyli też i Puchar Polski. Teraz ten brąz. O nich jestem spokojny. Stabilizacja, rozsądek i sportowa mądrość prezesa Janusza Szymury. Znakomita baza, świetne szkolenie młodzieży. Kultura i wzajemny szacunek nawet w trudnych sytuacjach, jaką jest wymiana trenerów, bowiem Adama Krygera w trakcie rozgrywek zastąpił Andrzej Szłapa. To wszystko płynie od najważniejszej osoby, właśnie od Janusza Szymury. A potwierdzają to i stymulują inne osoby z tego środowiska takie, jak Iwona Mikler, Tadeusz Pagieła, Lech Szymonowicz, czy Marek Homa.
8 to BKS. To najgorsze od 16 lat miejsce w rozgrywkach ekstraklasy. Ta 8 też jest symbolem klubu. Bo tyle w przeszłości było tytułów mistrza Polski i Pucharów Polski. To wspaniała historia, ale trudna rzeczywistość. Nie ma co ukrywać, że ten sezon dla BKS był bardzo trudny. Liczono po cichu na pierwszą czwórkę, skończyło się na 8. miejscu. To chyba jeszcze nie koniec kłopotów, bo odeszło kilka znaczących zawodniczek. Przychodzi Argentynka, podobno siatkarka niebiańskiej urody. Mam nadzieję, że zachwyci nas nie tylko urodą, ale i grą. Musimy zapomnieć o czasach kiedy połowa kadry Polski grała w BKS. Dziś niektóre też są w reprezentacji biało-czerwonych, ale jako zawodniczki innych klubów. Zaskoczyła mnie zmiana sztabu szkoleniowego z polskiego na włoski, ale ma do tego prawo prezes i zarząd klubu. „Kasa misiu, kasa” chciałoby się powiedzieć. Bo słychać, że budżet klubu jest wciąż ograniczany.
Podobnie zdaje się jest i u siatkarzy BBTS. Eksperyment z Piotrem Gruszką jako trenerem nie wypadł okazale. Bo powiedzmy prawdę, 13. miejsce to ogromne rozczarowanie. Liga zamknięta, więc trzeci sezon pewnie siatkarze BBTS w ekstraklasie zaliczą. Ale oczekuję o wiele lepszej postawy zespołu. Słyszałem, jak kibice mówią, że jakiś wirus się do tej drużyny dostał, który nie pozwala spełniać oczekiwań. Już w rozgrywkach były momenty satysfakcji z gry i wychodzenia na prostą. Potem znowu przychodziła seria porażek. Mam nadzieję, że ten nadchodzący, trzeci sezon w elicie będzie lepszy. Do trzech razy sztuka?
No i wreszcie futboliści. Górale z TS Podbeskidzie. Znowu pechowa 13! Bo takie miejsce zajęli w zakończonym sezonie. Przez prawie całe rozgrywki rundy zasadniczej zespół był w górnej „8”. A więc spokojny o ligowy byt. Tak było! Bo w 7-meczowej „dogrywce”, po podziale punktów, Górale grali o utrzymanie. Grali coraz słabiej i zrobiło się bardzo nieprzyjemnie. Nagle i niespodziewanie zajrzało w oczy widmo spadku z ekstraklasy. Ale szczęście w meczu z Łęczną było po stronie Górali, którzy wygrali 1:0 po strzale Bartłomieja Koniecznego w doliczonym czasie gry. Co dalej? Duże zmiany w składzie. Najbardziej szkoda Piotra Tomasika, który odchodzi do Jagiellonii Białystok. Dziwi, że w klubie nie udało się zatrzymać tego świetnie rozwijającego się zawodnika. I choć pieniądze na boisku nie grają, jak mówił niezapomniany Kazimierz Górski, to nie rozumiem, jak klub o zbliżonym budżecie do Górali, jak Jagiellonia może sobie takiego piłkarza sprowadzić, a Podbeskidzia nie stać, aby go utrzymać.
Co nas czeka w nadchodzącym sezonie ze strony zespołu Podbeskidzia? Wróżką nie jestem, ale chyba łatwo nie będzie. I choć jako kibic i sympatyk sportu żyję nadzieją, to nie ośmielę się na najbliższy sezon dla naszych zespołów zapowiedzieć czterech „1”. Ale może być i tego życzę bielskim drużynom ekstraklasy 1, 4, 8 i 8. Zobaczymy czy się to sprawdzi...
Ze sportowym pozdrowieniem Sławomir Wojtulewski