Do 70. minuty obie drużyny toczyły bardzo zaciętą batalię. Piłkarze Jedności prowadzenie objęli, ale nie na długo się nim cieszyli, bo Tomasz Śleziona bezbłędnie wykorzystał rzut karny, który sam wywalczył. Zanim worek z bramkami rozwiązał się na dobre, tak gospodarze, jak i ekipa z Zebrzydowic okazje zgodnie marnowali. Z kilkoma groźnymi strzałami radził sobie między słupkami Przemysław Salach, skuteczności zabrakło w dogodnych sytuacjach jego kolegom – Ślezionie i Sebastianowi Nowakowi.

Końcówka sparingu upłynęła pod znakiem przygniatającej przewagi rywala Spójni. Co rusz zawodnicy z Przyszowic po dokładnych prostopadłych zagraniach dochodzili do znakomitych pozycji strzeleckich, przy których najczęściej zachowywali zimną krew. Finalnie licznik goli zatrzymał się na cyfrze 6, Spójnia przetrzebiona kadrowo i bez żadnej możliwości roszady kadrowej odpowiedzieć nie była w stanie.