Beskidzki IV-ligowiec mierzył się tej zimy z "firmami" znanymi nie tylko lokalnie, ale też na szczeblu ogólnopolskim. Do tej drugiej grupy należała z pewnością już Odra Wodzisław Śląski. "Dwójka" GKS-u wpisywała się także w trend rywali wymagających.O ile poprzednie towarzyskie konfrontacje nie kończyły się pomyślnie dla drużyny z Łękawicy, to tym razem było inaczej.

 

Mecz miał zdecydowanie inne nie tylko rozstrzygnięcie, ale przede wszystkim zgoła inny przebieg. Orzeł dominował na boisku, czego potwierdzeniem była bramka zdobyta w 15. minucie spotkania. W polu karnym przeciwnika faulowany był Szymon Byrtek, sędzia wskazał na "wapno", z którego sprawiedliwość wymierzył sam poszkodowany. Po upływie kolejnego kwadransa Orzeł prowadził 2:0- skutecznym strzałem z 25. metra popisał się Jakub Michalec.

 

 

Po upływie 10. minut drugiej połowy na tablicy wyników po stronie zdobyczy Orła widniała cyfra "3". Wszystko to za sprawą strzału Kamila Małolepszego, który wykorzystał dogranie testowanego zawodnika. Cieniem na poczynania drużyny z Łękawicy może kłaść się jednak jeden aspekt. - Kilka sytuacji jeszcze sobie stworzyliśmy, ale nie skuteczność jest naszym zmartwieniem. Chodzi tu o ostatnie 10. minut meczu, kiedy to daliśmy sobie strzelić 2 gole po naszych prostych błędach. Skutkowało to niepotrzebną "nerwówką" w ostatnich minutach spotkania - zauważył szkoleniowiec Orła.

 

Przypomnieć należy, że drużyna z Łękawicy nadal poszukuje sparingpartnera na nadchodzący weekend 4/5 marca. - To ważne z perspektywy naszych ostatnich problemów kadrowych spowodowanych kontuzjami zawodników odniesionymi podczas okresu przygotowawczego. W tym tygodniu do treningów wracają Robert Mrózek, Daniel Iwanek Mateusz Widuch. Chcemy, żeby mogli rozegrać chociaż jeden mecz kontrolny przed startem rozgrywek - zakończył Fijak.