Kawy różne smaki
Zdobycie w jednym roku kalendarzowym tytułu mistrza świata po trzykroć? Wyczyn to bez wątpienia godny dostrzeżenia i na wszelakie honory zasługujący. Bodaj jeszcze bardziej do wyobraźni przemawia zdobycie w całej karierze aż 15 złotych medali w światowych czempionatach, pozostałych krążków – innego koloru, tudzież z innych imprez – nawet do ogółu zasług nie wliczając. Wszystkiego tego, co wymienione w dużym skrócie dokonał już słynny w świecie szybownik Sebastian Kawa – przypomnijmy – najlepszy sportowiec Bielska-Białej w roku 2018.

Werdykt ogłoszony podczas ubiegłopiątkowej gali w Ratuszu, zanim wywołał zasłużone skądinąd brawa, wzbudził wpierw uśmiechy ze zdziwieniem na przemian. Pilot Aeroklubu Bielsko-Bialskiego w pokonanym polu pozostawił przede wszystkim – tu stawianego w roli faworyta do zgarnięcia Harnasia – rewelacyjnego kulomiota Michała Haratyka, hegemona krajowej i nie tylko rzutni, złotego medalistę na Starym Kontynencie. Dla jasności – argumentacja przywołująca mistrzowskie tytuły Kawy jest jak najbardziej słuszna. I dokładnie tak, jak stwierdził odbierający nagrodę tata Sebastiana, jego syn istotnie jest świetnym ambasadorem miasta i kraju. Pełna zgoda.

Do znudzenia można natomiast dyskutować o szybownictwie jako dyscyplinie sportu. Bo czy poważnym jest możliwość zdobycia 3 razy w jednym roku tytułu mistrza świata? W tym już rozpoczętym Kawa planuje startować podwójnie w czempionacie europejskim i podwójnie światowym. Jeśli znów sięgnie po medale to... nie ma żadnych szans, aby ktokolwiek mu dorównał. Wydawało się, że sprawę kolejnych Harnasi dla mistrza przestworzy „załatwi” patera Super Championa, jaką z rąk ówczesnego prezydenta miasta otrzymał przed rokiem. A tak dziś ze smakami różnie to bywa.

Połowa, „tylko” połowa
Spółka Rekord Systemy Informatyczne oraz futsalowa ekipa Rekordu sięgnęły po Harnasie w kolejnych kategoriach – dobrodzieja i drużynowej. Zaskoczenie? Całkiem spore. – Tak naprawdę to można by wszystkie te nagrody dać Rekordowi i byłby spokój – padło w tylnych rzędach.

Czyż bowiem Andrzej Szłapa, trener mistrzów Polski, zdobywców krajowego pucharu i superpucharu, uczestników elitarnej futsalowej Ligi Mistrzów, nie mógł ponownie sięgnąć po miano najlepszego z bielskich szkoleniowców? A czy Paweł „Magic” Budniak, najlepszy zawodnik Futsal Ekstraklasy sezonu minionego, nie zasłużył na indywidualnego Harnasia? Precedensu w postaci całkowitego zdominowania uroczystości przez klub z Cygańskiego Lasu nie było. Może to i dobrze. Spotkamy się przecież ponownie za rok.

Kluby (nie) wizytówki
Przez lata – i to wcale nie tak odległe – miasto Bielsko-Biała słynęło z wielości klubów na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Piłkarze Podbeskidzia, siatkarze BBTS-u, siatkarki BKS-u, futsalowcy Rekordu, a wreszcie – a jakże – brydżyści Konstanty, wymieniani byli jednym tchem i z nieodpartą dumą przez prezydenta Jacka Krywulta. 5 drużyn ekstraklasowych!

Cóż, niewiele po tym pozostało. Czy poza Rekordem któryś z przywołanych klubów stanowi dziś pozytywną wizytówkę miasta? Daleko z przodu rodzinę siatkarsko-piłkarską – a ta BEZ CHOĆBY JEDNEJ NOMINACJI W KATEGORII SPORTOWCÓW, TRENERÓW I DRUŻYN (!) – dystansuje choćby tenisowy BKT Advantage. Swoją drogą – to wedle statystycznych dokonań zawodników najlepszy klub w Polsce w owej dyscyplinie. Na Harnasia choćby jednego jedynego A.D. 2018 to za mało. Lata więc lecą, a my ciągle przy Kawie...