
A więc „dwucyfrówka”...
Podrażniony stratami punktów w poprzednich meczach Beskid Skoczów surowo obszedł się z „dołującym” po awansie do ligi okręgowej beniaminkiem z Goleszowa.
Opis konfrontacji w Skoczowie można by potraktować bardzo zdawkowo, bo na boisku ziścił się scenariusz, jakiego spodziewać się należało. Gospodarze robili od startu meczu wszystko, aby powetować sobie porażki w poprzednich spotkaniach, goleszowianie zaś nie za bardzo wiedzieli, jak ofensywę Beskidu zastopować. Efekt końcowy postawy obu zespołów był taki, że kibice jednego z faworytów „okręgówki” doczekali się wielu bramek swoich zawodników.
Po raz pierwszy Patryk Sadlok sięgnął do siatki po tym, jak na uderzenie z dystansu zdecydował się Cezary Ferfecki, a golkiper LKS-u, który w tej sytuacji bezsprzecznie więcej mógł zrobić, nie zdołał sobie z ową próbą poradzić. Zanim przyjezdni zdołali się otrząsnąć na ich połowę sunęły kolejne efektywne ataki Beskidu. W 7. minucie po umiejętnym przyjęciu do siatki wcelował Jakub Krucek. Przed upływem kwadransa podopieczni Bartosza Woźniaka zyski podwoili, w czym kluczowa rola finalizującego akcje swojej drużyny Mieczysława Sikory. Doświadczony napastnik wyraźnie się rozochocił, czego potwierdzenie stanowić może zarówno strzał z 14. minuty w słupek, jak i nieuchronne skompletowanie hat-tricka w 17. minucie. Przed przerwą wynik jeszcze bardziej się „rozjechał”. W 36. minucie idealnie głową przymierzył Arkadiusz Trybulec, a w 43. minucie wśród strzelców w konsekwencji rzutu wolnego zaistniał Antoni Krzak.
Imponujący festiwal strzelecki gospodarzy nieco po zmianie stron ustał i poniekąd to zrozumiałe, wszak determinacja i poziom zaangażowania skoczowian nie były już na takim poziomie, co wcześniej. Popis kontynuował w każdym razie Sikora, którego w 50. minucie ponownie doskonale obsłużył w tym meczu Michał Szczyrba. W 62. minucie defensorom zespołu z Goleszowa uciekł J. Krucek, kierując strzał wprost do siatki obok usiłującego ratować sytuację rezerwowego golkipera Piotra Felisa. Mający coraz więcej miejsca na boisku piłkarze LKS-u też mieli moment radości, gdy w 70. minucie Michał Gandor postarał się o gola honorowego dla beniaminka, uprzedzając nie najlepiej interweniującego Arkadiusza Liszkę. Jednostronne widowisko zamknął gol dla Beskidu – w 90. minucie Trybulec postawił stempel na „dwucyfrówce”.