– Cóż z tego, że byliśmy dziś lepszym zespołem od Gwarka, skoro znów to my zostaliśmy po meczu bez punktów – przyznaje „na gorąco” po sobotniej potyczce Ryszard Kłusek, szkoleniowiec Drzewiarza, który wraz ze słabą postawą w rundzie wiosennej nie uniknie już degradacji do „okręgówki”.

Jasieniczanie mogli jednak widmo spadku odroczyć. Do pauzy niemal wszystko układało się po myśli gospodarzy. Marcin Kubina między słupkami dwoił się i troił, broniąc zarówno sytuacje „oko w oko” z zawodnikami Gwarka, jak i ich próby z dystansu. Drzewiarzowi dopisywał też łut szczęścia, choćby przy strzale gości w poprzeczkę. W ofensywie podopieczni trenera Kłuska kilka ciekawych wypadów odnotowali, najczęściej jednak brakowało kluczowego podania. Wyjątek to akcja z 45. minuty – wypracowana przez Michała Kralczyńskiego oraz Konrada Bukowczana, a sfinalizowana przez Arsena Slobodiana.

Nie sposób zrozumieć co z piłkarzami z Jasienicy stało się po kwadransie przerwy. Wystarczyło raptem kilka minut, by rywal przejął inicjatywę już nie tylko w grze, ale i wyniku. W 51. i 53. minucie defensywa Drzewiarza wraz z Kubiną zgodnie kapitulowali, a postawa jasienickich obrońców była zaskakująco bierna przy bramkowych uderzeniach. Na odrobienia strat widoków nie było. Miejscowi, w myśl znanego porzekadła, bili głową w mur. – Podziękowałem drużynie za postawę w pierwszej części. Druga była niestety totalnie przestana, a tak punktów na tym poziomie zdobywać się nie da – podsumowuje trener IV-ligowego outsidera.