Obiecujący start meczu zwiastował, że Pasjonat będzie w stanie w sobotnie popołudnie sięgnąć po punkty. W 4. minucie Kornel Adamus, a w 11. minucie Marcin Wróbel bliscy byli zdobycia zaliczki dla swojej drużyny. To jednak gospodarze objęli prowadzenie, bo Adam Maślorz w 12. minucie przebiegł przez połowę boiska, objeżdżając dankowickich piłkarzy i golkipera włącznie.
 


Gości bynajmniej to nie zraziło. W 15. minucie Ma. Wróbel znalazł się z futbolówką na 5. metrze, lecz strzał skierował ponad poprzeczkę. 24. minuta oznaczona została próbą tego samego zawodnika Pasjonata wprost w bramkarza "dwójki" LKS-u. I wreszcie minuta 29., gdy Marcin Herman asystował Maciejowi Pietrzykowi, który mając przed sobą jedynie golkipera nieznacznie chybił. Świetne szanse zmarnowane błyskawicznie się zemściły. W 32. minucie Mateusz Piesiur sfinalizował indywidualną akcję, a w 35. minucie efektowne "nożyce" Maślorza zaskoczyły Mateusza Sobalę. Dankowiczanie zostali zgoła nieoczekiwanie znokautowani, a na domiar złego w 43. minucie kolejne przewinienie czerwoną kartką przypłacił Adrian Herok.

Fatalne położenie Pasjonata uległo na moment poprawie w 57. minucie. Wojciech Sadlok dobrze dostrzegł Hermana, który uderzeniem z 18. metrów po ziemi postarał się o trafienie honorowe, na które drużyna dowodzona z ławki przez trenera Artura Bierońskiego w pełni zasługiwała. Takim też wyłącznie ono się okazało, gdy mecz dobiegł końca. W 62. minucie defensywa przyjezdnych powtórnie skapitulowała, a o odrobieniu strat przy wymownym stanie bramkowym 4:1 nie mogło być mowy.