
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Atuty wykorzystane
Na zawsze niewygodnym terenie w Żabnicy przyszło rywalizować dziś o kolejne ligowe punkty Koszarawie Żywiec.
- Jesteśmy po dwóch zwycięstwach i do Żabnicy jedziemy pozytywnie nastawieni. Spodziewamy się trudnego meczu, ponieważ tamtejsze boisko jest bardzo specyficzne. Przyjezdnym nie jest tam łatwo grać. Znamy jednak atuty i słabe strony Skałki - chcemy to wykorzystać i wygrać mecz - zapowiadał nam starcie w Żabnicy trener Koszarawy Tomasz Fijak.
Atuty i mocne strony grającej na własnym obiekcie Skałki znają wszystkie drużyny z Żywiecczyzny - małe i wąskie boisko oraz granie długiej piłki na rosłego Dariusza Chowańca. Co nie dziwi, podopieczni Zbigniewa Skórzaka największe zagrożenie Koszarawie sprawiali po stałych fragmentach gry - konkretniej rzutach rożnych i... wyrzutach z autu. To właśnie w taki sposób Skałka zdobyła bramkę. W 15. minucie Wojciech Drewniak daleko wrzucił piłkę, Chowaniec zgrał ją do Roberta Orła, który bez większych problemów pokonał Wojciecha Mrok. W niemalże analogiczny sposób gospodarze mogli swoje prowadzenie wkrótce podwyższyć, lecz wówczas Chowaniec uderzył niecelnie.
Zawodnicy prowadzeni przez trenera Fijaka próbowali grać inaczej - utrzymywać się przy futbolówce, rozgrywać ją i szukać spokojnie swoich okazji. Szybko sobie jednak uświadomili, że większego sensu to nie ma, i także próbowali zaskoczyć po centrach w pole karne. W 43. minucie przyniosło to zamierzony efekt - dośrodkował Szymon Nowak, a Piotr Pindel efektownym strzałem zmusił do kapitulacji Andrzeja Nowakowskiego.
- Mecz mógł się podobać. Obie drużyny wypracowały sobie sytuacje bramkowe, działo się bardzo dużo. Po Koszarawie było widać większą piłkarską jakość, ale to my byliśmy groźniejsi - zauważył Skórzak, mając na uwadze fakt, że Koszarawę od utraty gola dwukrotnie uratował Jakub Urbaś wybijając piłkę z linii bramkowej. Po drugiej stronie boiska swoich okazji nie wykorzystali natomiast Daniel Grabski oraz Tomasz Janik - skutecznymi interwencjami popisał się Nowakowski.