Ustabilizowanie tętna zawodników i zaadaptowanie ich do dużych obciążeń – takie założenia przyświecały w Brennej na wstępie bieżących przygotowań. – Dzięki prowadzonym testom mogliśmy na bieżąco sprawdzać, jak ta praca na nich działa. Po dwóch tygodniach widziałem, że zespół wypełnił cel, poprawiła się ogólna kondycja. Wtedy zaczęliśmy pracę nad szybkością. Jeśli zawodnik ma siłę i stabilne tętno, może poprawiać prędkość. Nie da się tego zrobić odwrotnie, zamienić kolejności tych działań. Pracowaliśmy nad przyspieszaniem i zwalnianiem. Mamy 3 strefy intensywności biegu: pierwsza – 16-20 km/h, druga związana z przyspieszaniem – 20-25 km/h i trzecia, ta najważniejsza w dzisiejszym futbolu, a więc powyżej 25 km/h – obszernie opisuje szkoleniowiec Przemysław Meissner.

Praca wykonana na treningach – zdaniem naszego rozmówcy – systematycznie znajduje już przełożenie na poczynania a-klasowicza w meczach sparingowych. Na podstawie „suchych” wyników w oczy rzuca się spora liczba goli strzelonych, przy jednoczesnych licznych stratach. Beskid zwycięsko rozegrał spotkania z Iskrą Iskrzyczyn (4:3), LKS Ligota (4:3) i juniorami Kuźni Ustroń 7:3. Wspomniane starcie z ustronianami było zarazem rewanżowym, wcześniej to przeciwnik nieznacznie triumfował 3:2. – Stawiamy na to, co mamy najlepsze, a więc ofensywę. Kibice chcą dziś oglądać widowiskowy futbol i gole, nawet jeśli czasem zapomina się o „tyłach”. Mamy poza tym pewne problemy z obsadą pozycji bramkarza, więc może się okazać, że będziemy musieli sporo goli w ligowych meczach nastrzelać, żeby nadrabiać to, co stracimy – uśmiecha się Meissner.
 


Najbliższe plany związane z przygotowaniem drużyny do rywalizacji o punkty są już w Brennej ściśle określone. – Przed nami 2 tygodnie pracy na dużych obciążeniach. W tym roku wprowadziłem bardziej sprofilowane treningi na siłowni, dopasowane do zawodników i skupione na częściach ciała, nad którymi muszą pracować. Plan był taki, aby raz w miesiącu robić także dokładniejsze badania, sprawdzać procent tkanki tłuszczowej czy to, jak dany zawodnik powinien nawadniać organizm. Niestety na poziomie a-klasowym trudno o takie pomiary, dlatego często po treningach czy meczach kontrolnych sami pracujemy nad prawidłowym nawadnianiem. I w sumie to bardzo odpowiada naszym zawodnikom – analizuje trener Beskidu.

– Moja praca polega na tym, żeby jak najlepiej przygotować zespół do modelu gry, który preferuję. W A-klasie przez 60-70 procent gry mamy do czynienia z fazami przejściowymi. Jeśli nie przygotujesz drużyny do dużej liczby sprintów, nie poradzisz sobie w takiej lidze. Ciągle gra się tu „pionowo” – tracisz piłkę i się cofasz, odzyskujesz piłkę, idziesz wyżej. Góra, dół, góra, dół, cały czas. Muszę przygotować zespół na bardziej wertykalną grę, przyzwyczaić go do szybkiego reagowania na boisku. Na rozgrzewce zawsze robimy ćwiczenia reakcyjne. Piłkarze muszą być ciągle „podpięci pod prąd”, gotowi, żeby zareagować. Mamy chłopaków, którzy lubią być „pod prądem”, a ja zawsze uważałem, że taktykę i sposób pracy treningowej trzeba dostosowywać do materiału ludzkiego, który się posiada w drużynie. W marcu chce się skupić na mentalności. Mamy zespół złożony z mocnych charakternych piłkarzy, natomiast kilka osób ma problemy mentalne i chcę to tak poskładać, by razem tworzyli zgrany i dobry zespół – kontynuuje Przemysław Meissner.