Wyjazdowy mecz w Tworkowie goście zaliczyli dla siebie pomyślnie. To za sprawą zaaplikowania już zdegradowanemu przeciwnikowi – nastawionemu dziś głównie na bronienie dostępu do własnej bramki – 3 goli. W 23. minucie do piłki dopadł Arkadiusz Szlajss, by uderzeniem z okolic 25. metra pokusić się o trafienie rzadkiej urody. Zdobycz owa była o tyle wartościowa, że przedarcie się przez skomasowaną defensywę LKS-u nie było zadaniem szczególnie łatwym.

Druga odsłona to ciosy w premierowym kwadransie. Jeden z kilku pojedynków z rywalami wygrał w 51. minucie Mikołaj Tobiasz, dograł do Tomasza Stasiaka, który akcję wykończył. Rozstrzygnięcie nieodwołalne na rzecz beniaminka z Puńcowa nastąpiło w 57. minucie. Prostopadłym podaniem popisał się Szymon Gabryś, a Jakub Legierski mimo asysty obrońcy gospodarzy po rykoszecie zaskoczył bramkarza ekipy z Tworkowa, która nie miała argumentów, by próbować losy rywalizacji odwrócić.

– Kontrolowaliśmy mecz i jako trener jestem zadowolony z tego, że założenia były właściwie przez zespół realizowane. Pozostajemy „pod tlenem” i walczymy póki szanse na utrzymanie w IV lidze mamy wciąż realne – oznajmia Michał Pszczółka, szkoleniowiec Tempa.