Dla obu drużyn był to pierwszy test-mecz w tym roku kalendarzowym. Z ciekawością do tego pojedynku podchodzono w obu obozach - w Łękawicy zadebiutowali bowiem nowi obrońcy (Szymon Gach i Piotr Jaroszek), natomiast Michał Pszczółka po raz pierwszy poprowadził indywidualnie drużynę Tempa. 
 
Samo spotkanie przebiegało w możliwy do przewidzenia sposób. IV-ligowiec z Łękawicy dłużej utrzymywał się przy piłce, zaś reprezentant Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej grał niskim pressingiem z nastawieniem na kontrataki. Ten sposób gry żadnej ze stron zamierzonego efektu w postaci strzelenia bramki nie przyniósł. Choć kilka razy się "zakotłowało".

 
W szeregach zespołu z Puńcowa aktywni byli Tomasz Szyper czy Tomasz Stasiak, którym brakowało jednak troszkę precyzji oraz szczęścia. Odnotować bowiem należy, że Łukasza Byrtka przed kapitulacją raz uratowała poprzeczka. Orzeł? Najlepsze okazje miał Robert Mrózek - kapitan drużyny przegrał jednak oba pojedynki sam na sam z golkiperem z Puńcowa. 
 
- Mało sytuacji było w tym meczu. Staraliśmy się kreować grę, ale nie przekładało się to na dobre okazje - ocenił Marcin Osmałek, asystent trenera Orła - Seweryna Kośca.