Dobrze usposobieni skoczowianie w konfrontacji z liderem IV ligi śląskiej, grupy 1 wyszli na prowadzenie. W 36. minucie akcję rozegraną „od tyłu” zwieńczyło prostopadłe podanie w tempo Marcina Jaworzyna, a w następstwie precyzyjne wykończenie Krzysztofa Surawskiego. – Rozgrywaliśmy naprawdę świetne zawody z konsekwentnym realizowaniem założeń taktycznych. Prowadziliśmy długo i to jak najbardziej zasłużenie w mojej ocenie – zauważa Jarosław Kupis, trener Beskidu.

Już na wstępie rewanżowej części skoczowski zespół miał idealną okazję, by dystans dzielący go od Szombierek zwiększyć, ale Kamil Janik futbolówki do siatki wpakować nie zdołał. – Sądzę, że tak korzystnego rezultatu nie oddalibyśmy już do końca – kontynuuje szkoleniowiec Beskidu, który w 70. minucie stracił gola po rzucie wolnym rywala. I tu żałować jest czego, wszak arbiter podyktował stały fragment, choć wcale nie było to jednoznacznie wskazane.

Konkluzja wynikająca ze sparingowego remisu? – Idziemy dalej do przodu – mówi z optymizmem nasz rozmówca.