- Nie miało to spotkanie za bardzo historii. Do pewnego momentu Metal dobrze się bronił, ale później już "poszło". Potwierdziliśmy na boisku naszą przewagę w tabeli - zaznacza Sławomir Bączek, trener Smreka. 

 

Tak naprawdę Metal w tym spotkaniu nie potrafił znacząco zagrozić ekipie gospodarzy. Na początku meczu postawił na skoncentrowanie swoich szyków w grze obronnej i nawet to beniaminkowi wychodziło... do 20. minuty. Wówczas defensywę Metalu złamał Petherson wykorzystując błąd indywidualny obrońcy gości. Kolejne trafienia były tylko kwestią czasu. W 27. minucie Marcel Ormaniec wykorzystał podanie wzdłuż pola karnego, a w końcówce pierwszej części "na raty" pokonał bramkarza Metalu po akcji Pethersona. 

 

Po zmianie stron "coś się zacięło" w ofensywie Smreka, ale to trwało tylko do 78. minuty. Deiverson Lima podwyższył prowadzenie na 4:0 po ładnej akcji prawą stroną Ormańca. Decydujący "cios" wymierzył Piotr Górny po asyście Davida Bagatina. 

 

- Wynik bezwzględnie adekwatny do boiskowych wydarzeń. Mogło być nawet gorzej - dodaje Zbigniew Skórzak, szkoleniowiec Metalu.