Pusty przebieg w ofensywie to konsekwencja w głównej mierze zmarnowanych sytuacji, bo te w konfrontacji z Błyskawicą Kończyce Wielkie piłkarze reprezentanta „okręgówki” potrafili sobie wypracować. Tu na odnotowanie zasługuje choćby szarża Przemysława Palucha z pierwszej części, przy której napastnik zamiast oddawać strzał ze stosunkowo komfortowej pozycji wdał się w tyleż niepotrzebną, co i nieudaną „kiwkę” z obrońcą gospodarzy. Po pauzie ekipa z Zebrzydowic również do osiągnięcia gola dążyła. Efekt? Bliźniaczy. A Mateusz Wiącek i Grzegorz Kopiec byli tymi zawodnikami, którzy w pokonanie golkipera Błyskawicy mierzyli najbardziej.
 



Czego zabrakło, aby także drugi z letnich testów rozstrzygnąć na swoją korzyść? – Precyzji i spokoju. Tak to często bywa w sparingach i nie ma co robić z tego powodu tragedii – uważa Dariusz Owczarczyk, szkoleniowiec Spójni. Inna sprawa, że zebrzydowiczanie „in plus” zaprezentowali się w defensywie. Solidny a-klasowy przeciwnik nie znalazł patentu, by zaskoczyć ją choć raz. – Zawsze należy się cieszyć, gdy gra się „na zero” w obronie – kwituje trener przyjezdnych, konsekwentnie wprowadzający do swojej drużyny liczne zastępy młodzieży.