Lider „okręgowej” stawki powiększył swój dorobek o trzy punkty. Po niezwykle emocjonującym meczu, trener zespołu pokonanego paradoksalnie był zadowolony, szkoleniowiec gości w dobrym nastroju natomiast nie był. radziechowy

W meczu czołowych zespołów ligi okręgowej padł tylko jeden gol, ale kibice na nudę narzekać nie mogli. Kluczową dla losów meczu akcję przeprowadził w 39. minucie Piotr Trzop, który po minięciu obrońcy w polu karnym został powalony na murawę przez bramkarza Pasjonata. Arbiter spotkania ukarał Kacpra Chmielewskiego czerwoną kartką, podyktował także rzut karny. Sam poszkodowany wymierzył sprawiedliwość, pewnym uderzeniem pokonał... Rafała Dawidka, nominalnego obrońcę. Trener Artur Bieroński miał do dyspozycji tylko jednego bramkarza.

Wydawać by się mogło, że dankowiczanie znaleźli się w sytuacji fatalnej. Stracili bramkę tuż przed przerwą, grali w osłabieniu, a między słupki wskoczył zawodnik, który bramkarskiego fachu nie trenuje na co dzień. Z opresji wyszli niemal wzorowo, narzucili rywalowi swój styl gry, atakowali, dominowali, duża w tym zasługa przyjezdnych, którzy najwyraźniej uznali, że mecz sam się wygra. Gdyby nie świetnie spisujący się Łukasz Byrtek, lider trzech punktów w Dankowicach nie zdobyłby. Golkiper GKS-u popisał się kilkoma wybornymi interwencjami. Sposobu na sforsowanie defensywy gości, Byrtek stanowił jej najjaśniejszy punkt, pomimo dogodnych okazji nie znaleźli Łukasz Błasiak, Wojciech Sadlok czy Maksymilian Cepiga. Bytrek zasłużył na miano gracza spotkania, uchronił drużynę z Żywiecczyzny przed startą bezcennych "oczek" trzech. W końcówce w sukurs przyszli mu obrońcy, dwa razy, po stałych fragmentach gry, wybijali futbolówkę z linii bramkowej.

Po meczu powiedzieli: Artur Bieroński (Pasjonat): Przegraliśmy, ale po takiej grze muszę swój zespół pochwalić. Gra, zaangażowanie, determinacja – super. Zabrakło nam skuteczności i odrobiny szczęścia. Byrtek zasłużył na miano zawodnika meczu, pogratulowałem mu świetnego występu. Paradoksalnie, pomimo porażki, zagraliśmy najlepszy mecz w sezonie. Posiadanie piłki mniej więcej 75 procent na naszą korzyść, wypracowaliśmy kilka dobrych okazji, po których przedwcześnie unosiliśmy ręce w geście radości. GKS stworzył pół sytuacji, strzelił gola i wygrał. Taka jest piłka, piękna i czasami brutalna.

Mariusz Kozieł (GKS): Satysfakcja z trzech punktów zapewne się pojawi, ale jak ochłonę. Po zdobytej bramce powinniśmy pójść za ciosem. Nie poszliśmy, oddaliśmy pole gospodarzom. Zagraliśmy kiepsko, bardzo słabo, aż serce boli. Może głupio to zabrzmi, ale nie lubimy grać w niedziele. Coś w tym jest, bo zazwyczaj w ten dzień prezentujemy się nie najlepiej. Łukasz wybronił kilka sytuacji, chwała mu za to. Koszarawa wczoraj zrównała się z nami punktami, stawka meczu była duża. Gdzieś z tyłu głowy to siedziało.  

Pasjonat Dankowice – GKS Radziechowy-Wieprz 0:1 (0:1) 0:1 Trzop (39', z rzutu karnego)

Pasjonat: Chmielewski – Mic.Wróbel, Bieroński, Śliwa (73' Lech), Dawidek, Cepiga (80' Buczek), Mar.Wróbel (83′ Ogiegło), Adamus, Herman, Sadlok, Błasiak Trener: Bieroński

GKS: Ł.Byrtek – Noga, Szczotka, Figura, Artur Dziedzic (60' Janik), Sz.Byrtek, Celej, Fijak (88' Urbaś), Trzop (80′ Tracz), Salachna (70' Ariel Dziedzic), Kosibor Trener: Kozieł