Aż 9 własnych błędów i niska skuteczność w ataku - te aspekty były nadto widoczne w premierowej odsłonie meczu bielszczan w Ergo Arenie. Gospodarze grali spokojnie, wykorzystywali swoje kontry, błyskawicznie uzyskując przewagę 11:5. Kiedy pod rząd Jake HanesJakub Urbanowicz pomylili się w ofensywie, dystans wzrósł do stanu 18:10, prowadząc do rychłego finiszu.

Niestety, niewiele lepiej było po zmianie stron. Zawodnicy Trefla i tym razem zbudowali konkretny punktowy zapas 13:8, w czym spory udział mylących się na potęgę siatkarzy BBTS-u. Zła wystawa Wojciecha Sieka, zbicia w aut Rolanda Gergye oraz Hanesa, fatalne odbicie Hanesa, zagrywka Dawida Wocha, kolejna pomyłka Gergye... Fakt, że w końcówce bielski zespół zniwelował część strat to zasługa mocnych serwisów, w porę jednak rozgrywający Trefla Lukas Kampa grę uspokoił, a na ataki środkowych podopieczni Sergija Kapelusa nie znaleźli recepty.
 


Nieco optymizmu przysporzył set numer 3. Tuż przed połową seta było 11:11, ale gdy inicjatywę BBTS mógł przejąć znów własne błędy dały znać o sobie. Inna sprawa, że konfrontację atakujących z Hanesem wygrał gdański "bombardier" Bartłomiej Bołądź. W ostatniej akcji meczu Karol Urbanowicz zablokował Sieka, a o niespodzianki nie mogło być mowy.

Trefl Gdańsk - BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:17, 25:22, 25:22)

BBTS:
Woch, Urbanowicz, Pujol, Hanes, Gergye, Siek, Teklak (libero) oraz Fijałek (libero), Sinoski, Formela, Zawalski
Trener: Kapelus