Błędy indywidualne zaważyły
Początek sezonu nie jest łatwy dla Soły Kobiernice. Podopieczni Tymoteusza Chodźko ulegli w ostatnim meczu MKS-owi Lędziny.
- Szkoda tego meczu. Traciliśmy kuriozalne bramki po indywidualnych błędach. Był to mecz z gatunku 1 na 1000, bo wiem, że w innych spotkaniach takich błędów nie zrobią moi zawodnicy. Promyczki nadziei jakieś jednak są. Nie straciliśmy bramek po składnych akcjach rywala oraz w ofensywie kilka razy zagroziliśmy gospodarzom - zauważa Tymoteusz Chodźko, trener Soły.
Bardzo źle ułożyło się spotkanie z MKS-em dla Soły. Lędzinianie po 120 sekundach gry prowadzili, gdy zawodnik gospodarzy wykorzystał wyrzut z autu i złe wyjście do piłki bramkarza z Kobiernic. Nieco ponad 20 minut później MKS prowadził 2:0 i znów nie popisała się defensywa Soły. Kobierniczanie jedną z lepszych sytuacji w pierwszej części mieli po próbie Michała Żurka.
Spotkanie zostało zamknięte w 65. minucie. Po raz kolejny miejscowi skorzystali na błędzie golkipera Soły, któremu piłka przeszła pomiędzy nogami. Czy ekipa z Kobiernic mogła się pokusić o choćby trafienie honorowe? Tak, były ku temu okazje. Radosław Laszczak z bliskiej odległości trafił w słupek, podobnie jak Marcin Stwora. Finalnie jednak stan 3:0 utrzymał się do ostatniego gwizdka sędziego.