Jesiennej konfrontacji z Piastem bielszczanie nie wspominają dobrze. Podopieczni Waldemara Fornalika rozgromili wówczas przy Rychlińskiego Podbeskidzie 5:0. To również po tym spotkaniu z posadą trenera pożegnał się Krzysztof Brede. Nic więc dziwnego, iż beniaminek PKO BP Ekstraklasy chciał wziąć rewanż za tamtą potyczkę, choć do starcia przystąpił bez dwóch ważnych ogniw. W składzie zabrakło Filipa Modelskiego oraz Michała Rzuchowskiego, którzy pauzowali za 4 żółte kartki. 

 

Podbeskidzie znajduje się w fatalnej sytuacji. Bezpośredni konkurent do utrzymania Stal Mielec wygrał swój ostatni mecz z Lechem i oddalił się od Górali na 3 punkty. Bielszczanie musieli więc postawić wszystko na jedną kartę, aby wywieźć jakiekolwiek punkty z Gliwic. I tego nie udało im się zrealizować. Owszem, goście sprawiali wrażenie drużyny dobrze zorganizowanej, mądrze przesuwającej w defensywie, ale to było dziś po prostu za mało, doliczając do tego fatalne błędy w defensywie i świetną postawę Jakuba Świerczoka, który od początku spotkania był bardzo aktywny w ofensywie Piasta. 

 

 

Przez pierwsze 30 minut spotkania na boisku nie działo się zbyt wiele, jeśli chodzi o sytuacje bramkowe. Obrona Górali skutecznie uniemożliwiała pole manewru rywali. Pierwszą groźniejszą okazję miał Świerczok w 33. minucie, lecz jego mocne uderzenie z rzutu wolnego obronił Michal Pesković. Chwilę później defensywę Piasta postraszył Petar Mamić, choć w tym przypadku jego strzał został zablokowany przez obrońcę gliwiczan. Wydawało się, iż premierowa odsłona spotkania upłynie bez goli, kiedy to w jej końcowych fragmentach instynktem strzeleckim wykazał się Świerczok. Bramkostrzelny napastnik wraz z Michałem Chrapkiem rozmontował pasywną obronę Podbeskidzia i strzałem z ostrego konta pokonał nieprzygotowanego Peskovicia. To, co zrobili w tej sytuacji panowie Gergo Koscis i Mamić nie zasługuje na słowo komentarza - szkoda klawiatury. 

 

Czy Górale po zmianie stron ruszyli do odrabiania strat? A no... nie. Zawodnicy spod Klimczoka cały czas szukali oskrzydlających akcji, lecz Piast skutecznie zneutralizował ich zapędy. W 57. minucie padła kolejna bramka dla drużyny z Gliwiczan. Każdy, kto choć trochę zna się na piłce wie, że nie można zostawić takiego piłkarza, jak Świerczok samotnego w polu karnym. Oprócz zawodników Podbeskidzia. Snajper był niekryty w "16" Podbeskidzia, po podaniu Chrapka, i jak to Świerczok - nie zamierzał nie wykorzystać takiego prezentu. I to było na tyle, jeśli chodzi o bramkowe łupy w tym meczu. Górale mogli pokusić się o choćby trafienie honorowe, lecz w 86. minucie Marco Tulio z 3. metrów "wolał" uderzyć w bramkarza niż do siatki.