
Bo najważniejsza jest skuteczność
Piast Cieszyn nie miał jeszcze na koncie tej wiosny zwycięstwa, z kolei LKS Pogórze notował same zwycięstwa. Całkowitej odmianie sytuacja ta uległa w następstwie meczu 16. kolejki „okręgówki”, jaki rozegrano awansem.
Spotkanie już na wstępie nabrało kolorytu. Zmienił się szybko wynik, co na dodatek odbyło się w okolicznościach dalece kontrowersyjnych. Wybijający piłkę z własnego pola karnego Michał Czakon został trafiony w nogę przez Huberta Janika, ale sędzia zdecydował, że to jednak Piastowi należy się rzut karny. Swoje „z wapna” uczynił Ireneusz Jeleń, sprawiając sobie idealny urodzinowy prezent. – Sędziowania zwykle nie mam w zwyczaju się czepiać, ale naprawdę nie wyglądało to zbyt dobrze. Zostaliśmy skrzywdzeni i nawet przeciwnicy byli zaskoczeni przyznaniem im rzutu karnego – mówi Łukasz Hanzel, grający trener ekipy z Pogórza.
Stracony gol podziałał na przyjezdnych mobilizująco i do końca pierwszej połowy atakowali z nadzieją na odrobienie strat. To się nie udawało, bo swój dzień miał między słupkami bramki Piasta Mateusz Kudrys. Golkiper bronił m.in. doskonale uderzenia Piotra Ćwielonga z rzutu wolnego czy Hanzela z dystansu. Defensorzy przybyli mu w sukurs, gdy niechybnie piłkę do celu zdawał się kierować po solowej akcji Łukasz Tarasz. A że głową w przysłowiowy mur pogórzanie bili także po zmianie stron, to nie było mowy o tym, aby cokolwiek w Cieszynie wskórać... – Wynik końcowy nie jest adekwatny do przebiegu meczu i w przeciwieństwie do samej gry, nie możemy się z niego cieszyć – wyjaśnia Hanzel.
Gospodarzom oddać trzeba, że konkurenta niżej notowanego w tabeli wypunktowali po profesorsku. Sporą część ich wypadów napędzał Jeleń, a rolę egzekutora dobijającego LKS przejął Maciej Kaczmarczyk. W 69. minucie napastnik Piasta przymierzył przy słupku z okolic „16”, by swój indywidualny dorobek powiększyć trafieniem z 88. minuty strzałem z lewej nogi po „długim” słupku. Niczego w kwestii punktowych łupów nie zmieniło zdarzenie z 95. minuty. Zespół z Pogórza przechwycił piłkę, w pole karne wpadł Ćwielong, którego sfaulował Patryk Skakuj. Konsekwencja tego to rzut karny i gol o statusie honorowego.
– W porównaniu do meczu z Wisła zagraliśmy gorzej, ale możemy być bardzo zadowoleni ze skuteczności, która przesądziła o naszym zwycięstwie. Przyznać trzeba, że rywal wysoko poprzeczkę nam zawiesił i nie było to łatwe spotkanie – skwitował grający prezes Piasta.