Debiut szkoleniowy to ciężko wywalczona wygrana 4:3 w Pogórzu, następnie piłkarze Borów pokonali 3:1 Spójnię Zebrzydowice, aż 6:0 Metal Węgierska Górka na jego boisku, następnie zaś w potyczce o statusie szlagierowej 6:2 Wisłę Strumień. Weekend miniony to z kolei mający swoją wartość skalp w Żabnicy, wobec wygranej w stosunku 4:1. Jakby nie patrzeć – bilans pod wodzą trenerską Ryszarda Kłuska przedstawia się okazale.

– 15 punktów w 5 meczach? Ostatnią taką serię pamiętam z czasów, gdy pracowałem w I lidze we Flocie Świnoujście, a więc jakoś w 2012 roku – uśmiecha się szkoleniowiec Borów, wskazując wyraźnie na najważniejszy atut reprezentanta „okręgówki”. – Jest nim zespołowość, dobrze rozumiejący się, zmobilizowany i skoncentrowany kolektyw. Ja staram się nie przeszkadzać chłopakom w grze, bo widzę, że starają się dawać na boisku to, co mają najlepszego. Co mnie cieszy, to nie tylko gra do przodu, ale i praca w defensywie – oznajmia Kłusek.

Ekipa z Pietrzykowic zameldowała się na pozycji wicelidera po minionej, 11. kolejce ligowej. Jesienią zmierzy się jeszcze z przeciwnikami, którzy na ten moment sytuują się tuż za „pudłem”, a zatem nie będą to bez wątpienia łatwe przeprawy. – Gra ma sprawiać radość i tego się trzymamy. Nie ma żadnych „musów” i wybiegania w przyszłość. Punktujemy i idzie nam dobrze, a kibice są zadowoleni, skoro przyjeżdżają za drużyną nawet w przypadku wyjazdowych spotkań – komentuje trener Borów.