– Byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem, natomiast skutecznością wykazaliśmy się nieszczególną. Bramkarz rywala miał tak zwany dzień konia, z drugiej strony muszę przyznać, że b-klasowy przeciwnik pokazał się bardzo korzystnie – zaznacza na wstępie pomeczowego komentarza trener LKS-u Piotr Szwajlik.

Ekipa z Kończyc Małych, abstrahując od wysokiej formy golkipera Żaru, zdołała 4-krotnie fetować trafienia. Najlepiej w ofensywnym aspekcie wypadli autorzy podwójnych łupów strzeleckich Rafał Wcisło i Jeremiasz Chmiel, a także wcielający się po dwakroć w rolę asystenta Szymon Szostek.

Kolejny wygrany sparing beniaminka „okręgówki”, ponownie przy obfitych zyskach bramkowych, nie stanowi jednak w Kończycach Małych powodu do nadmiernego optymizmu. – Nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu, bardziej nazwałbym go rekreacyjnym. Nastawienie pewnie będzie inne, gdy już w sobotnim starciu pucharowym w Goleszowie zagramy o stawkę – dodaje Szwajlik.